Zbliża
się mój ulubiony okres w roku. Tłusty czwartek i ostatki. Kocham pączki,
chruściki, faworki itd. Nigdy nie udaje mi się powstrzymać od pochłaniania
pączków. W naszej rodzinie każda Pani domu, sama smaży te okrągłe przysmaki. Najlepsze
są z różanym nadzieniem, z lukrem na wierzchu. Jednak dla mnie te posypane
pudrem, czy oblane czekoladą też są pyszne. Cały rok objadam się słodyczami „dr
Gerard” i jestem szczęśliwy. Na przykład, gdy chrupię ciastka rurki waflowe
Rolls Rolls albo Pryncypałki o nowym orzechowym smaku, wszystko wydaje mi się
lepsze, przyjemniejsze. Mam dobry humor, ale gdy przede mną stoją gorące pączki
to pieję z zachwytu. Ktoś mi kiedyś tłumaczył, że aby pączki były smaczne i nie
piły tłuszczu, należy używać masło klarowane. Przytaknąłem, chociaż nie miałem pojęcia,
o czym mówi. Po powrocie do domu rozpocząłem śledztwo, co to jest masło
klarowane? Teraz już wiem, że dzięki gotowaniu na małym ogniu masła oraz
usuwaniu osadu z dna i szumowin z powierzchni otrzymujemy masło klarowane. Praktycznie
czysty tłuszcz zwierzęcy o złocistej barwie. Takie masło nie zawiera laktozy i
nadaje się dla alergików i osób z nietolerancją mleka krowiego. Masło to
idealnie nadaje się do smażenia potraw w głębokim tłuszczu, do pieczenia ciast
czy smażenia naleśników. W jednym z artykułów na ten temat wyczytałem, od czego
wzięło się powiedzenie „żyć jak pączek w maśle”. Przypomniało mi się, jak mój
brat w trakcie nauki w szkole gastronomicznej poprawiał wszystkich, którzy
mówili o pieczeniu pączków. Ponieważ gdyby ktoś upiekł pączki to uzyskałby
bułki drożdżowe z nadzieniem. Dzięki smażeniu w głębokim tłuszczu (maśle
klarowanym) uzyskujemy pyszne, miękkie pączusie.
Jednak
do czwartku muszę jakoś przeżyć, więc wracam do chrupania moich rurek
waflowych.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz