wtorek, 14 kwietnia 2020

kwarantanna cz.2


Przygotowania do świąt w tym roku były mniejsze ze względu na przymusowe siedzenie w domu. Siostra robiła mi zakupy i zostawiała przed drzwiami. Ja tylko upiekłam sernik i babkę z drażami. Za to wyjątkowo z dziećmi zrobiliśmy dużo kolorowych pisanek. Były malowane farbami, gotowane w cebuli i ozdabiane pisakami. Z resztek drożdży upiekłam chleb i bułeczki. Niestety nie można kupić drożdży i będziemy musieli kupować chleb. Tradycyjnie na śniadanie wielkanocne był żurek z białą kiełbasą. Mąż nie chciał wyjść z pokoju ze względu na podejrzenie korona wirusa. Dlatego śniadanie i inne posiłki zanosiłam mu pod drzwi. Święta spędziłam bawiąc się z maluchami w pokoju. Z mężem widzieliśmy się przez kamerę. Dzieciom trudno było zrozumieć, że tata siedzi osobno jak jest zdrowy. Obiecywali, że na pewno się nie zarażą.  Na dzień dzisiejszy Marcin czuje się dobrze. Dlatego nie narzekam i czekam na lepsze czasy. Codziennie przyjeżdża policja i sprawdza czy jesteśmy w domu. Wtedy wychodzimy na balkon, by nas zobaczyli. Gdy zajęłam się gotowaniem obiadu, to dzieci zjadły z szafki wszystkie draże produkcji Dr. Gerarda. Trudno było znaleźć winnego, bo cała trójka miała brudne buzie i rączki. Ja się cieszyłam, że pociechy zgodnie bawią się zabawkami. Nawet nie zastanawiała mnie ta nietypowa cisza. Trudno zrobię zapasy tych ciasteczek jak już będę mogła wychodzić na zakupy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz