Witam.
I w końcu nadszedł upragniony marzec. Przywitałam go ze słodyczami firmy ,,Dr
Gerard”. Kupiłam ciastka wafelki i markizy, i od rana je ze smakiem jadłam.
Zadzwonił do mnie telefon. W słuchawce usłyszałam głos kolegi. Kolega poprosił
mnie o spotkanie. Byłam troszkę zmieszana, a zarazem zaciekawiona. Zaprosi łam
go na trzynastą godzinę. Naszykowałam talerz ciastek ,,Dr Gerard”, czyli wafelki i markizy. Punktualnie o trzynastej
przyszedł kolega. Wygodnie się rozsiadł w fotelu. Zapytał mnie o koleżankę,
którą dobrze znałam. Byłam zdziwiona, i nie wiedziałam jak mam na to
odpowiedzieć. W końcu kolega powiedział mi, że spotkał się z nią w sklepie.
Podała jemu numer telefonu, ale on gapa zgubił numer. Wpadł na pomysł, że na pewno ja ją znam. Za przysługę
podarował mi paczkę ciastek Rurek z kremem ,,Dr Gerard”. Ale ja bystrzaka, najpierw
zadzwoniłam do koleżanki, i zapytałam, czy mogę jej numer komuś podać. Była
zdziwiona, i pytała komu. Opowiedziałam jej z kim teraz jestem, i o kim
rozmawiamy. Razem śmiałyśmy się, i zażądałam za udaną randkę, kolejne paczki
słodyczy firmy ,,Dr Gerard”. Potem podałam koledze numer koleżanki, który
zrobił się czerwona jak burak. Jeszcze siedzieliśmy z godzinkę i rozmawialiśmy
o wszystkim i niczym. Kędy kolega wyszedł, od razu zadzwoniłam do koleżanki i
zaczęłam ją wypytywać, co i jak itp. rzeczy. Koleżanka tylko się śmiała, i
mówiła wszystko się okaże. Pozdrawiam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz