Kontrolna wizyta.
W czwartek byłam z mamą w przychodni na konsultacji u neurochirurga. Lekarz
spóźnił się blisko dwie godziny. To jakiś koszmar. Nie dość, że czas
oczekiwania na wizytę do specjalisty trwał jedenaście miesięcy, to potem
jeszcze taki numer. Pan doktor tłumaczył się, że utknął w ulicznym korku. No
cóż, myślę że można to było wziąć pod uwagę wyruszając do pracy w godzinach
szczytu. Czas oczekiwania umilił nam kubek kawy z automatu i mój żelazny zapas
słodyczy z firmy Dr Gerard. W torebce mam zawsze jakieś ciasteczka, tak na wszelki wypadek.
Tym razem miałam przy sobie ciastka Jungle truskawkowe, a w samochodzie czekały
jeszcze na nas Witam Ciastka na dzień dobry. To małe co nie co z naszej
ulubionej firmy Dr Gerarda skutecznie złagodziło irytację podczas oczekiwania
na niefrasobliwego lekarza. W poczekalni wyraźnie odczuwało się stres. Napięta sytuacja udzielała się również
panią w rejestracji. To one musiały tłumaczyć niezadowolonym pacjentom dlaczego
nie ma jeszcze lekarza. Dyskomfort oczekiwania na niewygodnych krzesłach
wzbudzał u niektórych oburzenie, a w innych całkowitą bezradność. Ludzie ze schorzeniami kręgosłupa, niejedno
krotnie o kulach, odczuwali ból siedząc tak długo w tej samej pozycji. Tym
bardziej, że wiele osób przyszło sporo przed czasem planowych godzin przyjęć
specjalisty. Żal mi było tych wszystkich starszych schorowanych ludzi. Ludzka
bezmyślność, nieodpowiedzialność, niepotrzebnie utrudniła już i tak niełatwą sytuację chorych osób.
Rozdałam przyniesione z samochodu słodycze. To choć na krótką chwilę wywołało
uśmiech na zmęczonych twarzach.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz