środa, 23 maja 2018

Sobotni spacer po lesie.


  W ubiegłą sobotę opiekowałem się wnuczkiem, gdyż córka musiała iść do pracy. Korzystając z e słonecznej pogody postanowiłem, że wybierzemy się na wycieczkę do pobliskiego lasu. Rano, kiedy zjawił się Marcinek  zapakowaliśmy do plecaka słodycze Dr Gerarda tj. dla Marcinka ciastka Jungle czekoladowe, a dla mnie Mafine Choco, oraz butelkę z piciem i wyruszyliśmy w drogę.
Autobusem udaliśmy się na ostatni przystanek, który znajduje się na początku szlaku, który prowadzi przez las do najbliższej wioski.  
Szlak początkowo wiódł wśród drzew, przez których konary  prześwitywały promienie słoneczne. Kiedy tak sobie szliśmy Marcinek okazał się bardzo ciekaw wszystkiego. Musiałem mu opowiadać o każdym drzewie, które mijaliśmy.  Po drzewach skakały wiewiórki i to właśnie one najbardziej go zainteresowały. Szkoda, że nie mogę ich dotknąć, żałował Marcinek.
Musiałem mu więc wytłumaczyć dlaczego nie możemy dotykać zwierzątek, które sobie żyją w lesie.
Kiedy  zmęczył się patrzeniem po drzewach zainteresował się kwiatkami, których było bardzo dużo, gdyż ostatnio padał deszcz i wszystkie pięknie zakwitły.
Po dotarciu na niewielką polanę zrobiliśmy sobie odpoczynek na posiłek. Marcinek zjadł kanapkę oraz paczkę ciastek Jungle czekoladowe, a ja wypiłem kawę  przegryzając Mafjne  Choco.
Po krótkiej przerwie wyruszyliśmy w drogę powrotną, by zdążyć na obiad, który przygotowywała babcia.
Kiedy wróciliśmy to Marcinek stwierdził, że jutro też pójdziemy do lasu, tylko z mamą, bo chcę jej pokazać kwiatuszki, tam w lesie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz