środa, 30 maja 2018

Szkolenie i ciasteczka Dr Gerard cz.I

Witam. Szykuje mi się niespodziewany wyjazd na szkolenie. Naprawdę nie wiem po co i na co. Koleżanka zapisała mnie , bez mojej wiedzy. Powiedziała ,że to tylko sobota i niedziela , w fajnym miejscu i z fajnymi ludźmi. Ok. pomyślałam. Wybrałam się do sklepu i kupiłam kilka rzeczy. Na wyjeździe miał być tylko obiad , nie było śniadań i kolacji. Zakupy trzeba było zrobić. Oprócz coś na kanapki, nie omieszkałam kupić słodycze,, Dr Gerard”. Wiedziałam, że moja koleżanka to łasuch i będzie mi je wyjadała. Kupiłam więcej słodyczy. Wybrałam na śniadanie Witam Ciastka na dzień dobry, po obiedzie Mafijne Choco, a na kolację Jungle truskawkowe. Wzięłam jeszcze czekoladki. Jak popatrzyłam na torbę, to okazało się , że są tam tylko słodycze. Uśmiałam się sama z siebie. ,,Dr Gerard” na pewno będzie razem ze mną, na tym nie znanym mi szkoleniu. Wieczorem dopakowałam kilka rzeczy do ubrania, notes i długopis, trzeba wiedzę notować . Wykonałam telefon do koleżanki w sprawie wyjazdu, kiedy to wiedziałam, ale o której już nie .  Zjadłam ciastko ,,Dr Gerard” i próbowałam zasnąć, ale sen nie przychodził. Włączyłam komputer i przejrzałam stronę ,,Dr Gerard” i Facebooka. Minęła godzina dwudziesta trzecia. Musiałam zmusić się do zaśnięcia. Jakoś poszło. O tym jak było na szkoleniu napiszę w kolejnym poście. Pozdrawiam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz