Witam.
Szykuje mi się niespodziewany wyjazd na szkolenie. Naprawdę nie wiem po co i na
co. Koleżanka zapisała mnie , bez mojej wiedzy. Powiedziała ,że to tylko sobota
i niedziela , w fajnym miejscu i z fajnymi ludźmi. Ok. pomyślałam. Wybrałam się
do sklepu i kupiłam kilka rzeczy. Na wyjeździe miał być tylko obiad , nie było
śniadań i kolacji. Zakupy trzeba było zrobić. Oprócz coś na kanapki, nie omieszkałam
kupić słodycze,, Dr Gerard”. Wiedziałam, że moja koleżanka to łasuch i będzie
mi je wyjadała. Kupiłam więcej słodyczy. Wybrałam na śniadanie Witam Ciastka na
dzień dobry, po obiedzie Mafijne Choco, a na kolację Jungle truskawkowe.
Wzięłam jeszcze czekoladki. Jak popatrzyłam na torbę, to okazało się , że są
tam tylko słodycze. Uśmiałam się sama z siebie. ,,Dr Gerard” na pewno będzie
razem ze mną, na tym nie znanym mi szkoleniu. Wieczorem dopakowałam kilka
rzeczy do ubrania, notes i długopis, trzeba wiedzę notować . Wykonałam telefon
do koleżanki w sprawie wyjazdu, kiedy to wiedziałam, ale o której już nie
. Zjadłam ciastko ,,Dr Gerard” i
próbowałam zasnąć, ale sen nie przychodził. Włączyłam komputer i przejrzałam
stronę ,,Dr Gerard” i Facebooka. Minęła godzina dwudziesta trzecia. Musiałam
zmusić się do zaśnięcia. Jakoś poszło. O tym jak było na szkoleniu napiszę w kolejnym
poście. Pozdrawiam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz