piątek, 31 maja 2019

Słodkości

Dzisiaj przygotowałam kolejne słodkości, w których wykorzystałam słodycze od Dr Gerarda i powstał wyśmienity deser składający się z kilku pysznych warstw. Idealny do popołudniowej kawy jak również na każdą inną okazję. Może i Wy spróbujecie? Oto potrzebne składniki:

Biszkopt
-4 jajka
-3/4 szklanki cukru
-3/4 szklanki mąki pszennej
-1/4 szklanki mąki ziemniaczanej
-szczypta soli

Krem budyniowy
-200 g masła
-2 szklanki mleka
-1 budyń śmietankowy
-2 łyżki mąki ziemniaczanej
-400 g masy kajmakowej

Krem malinowy
-500 g malin mrożonych
-250 g serka mascarpone
-300 ml kremówki 36%
-2 łyżki cukru pudru

Dodatkowo
-ciastka Listki z cukrem i polewą od Dr Gerard  
-2 szklanki śmietanki kremówki 36%
-2 łyżki cukru pudru
-pokruszone draże od Dr Gerard w deserowej czekoladzie ¾ szklanki

Sposób przygotowania: biszkopt: białka oddzielam od żółtek i ubijam ze szczyptą soli na sztywną pianę. Ubijając wsypuję porcjami cukier, a następnie dodaję po jednym żółtku. Na końcu wsypuję przesiane mąki i powoli mieszam łyżką. Wlewam do formy (25/ 36 cm) na dnie, której wykładam wcześniej papier do pieczenia i wstawiam do piekarnika nagrzanego do 160 stopni, piekę przez około 30 minut. Krem budyniowy: proszek budyniowy i mąkę pszenną mieszam w 1/2 szklanki mleka. Do garnka przekładam masę kajmakową i dolewając pozostałe mleko podgrzewam na małym ogniu. Kiedy kajmak się rozpuści i zagotuje z mlekiem, wlewam rozprowadzony proszek budyniowy i gotuję gęsty budyń. Odstawiam do wystudzenia. Miękkie masło miksuję i porcjami dodaję wystudzony budyń. Gotową masę wykładam na biszkopt, wyrównuję i na całej powierzchni układam ciastka Listki z cukrem i polewą (bez odstępów). Krem malinowy: mascarpone, kremówkę i cukier puder przekładam do miski i ubijam do uzyskania gęstej masy. Do kremu dodaję maliny i mieszam przez chwilę. Schłodzoną kremówkę ubijam z cukrem pudrem na sztywno. Wykładam na krem malinowy i wyrównuję. Wierzch posypuję pokruszonymi drażami. Ciasto przechowuję w lodówce. Do przygotowania wykorzystajcie słodycze od Dr Gerarda, ponieważ są najlepsze. Polecam i życzę smacznego!


Dzień dziecka



   W tym roku dzień dziecka przypada w sobotę. A to oznacza dzień wolny od szkoły dla dzieci jak również dzień wolny od pracy dla dorosłych. W naszej rodzinie nie mamy wiele malutkich dzieci, bardziej nastolatki, ale i takim uwielbiamy sprawiać przyjemność. Wraz z siostrą zaplanowałyśmy, że spędzimy dzień na świeżym powietrzu ponieważ pogoda zapowiada się piękna. Już teraz słoneczko dopisuje więc liczymy na to, że również weekend będzie piękny. Może uda nam się wszystkim pojechać na rowery albo rolki, wypad nad staw byłby spełnieniem naszych malutkich marzeń. Zabierzemy ze sobą jedzonko na piknik tak żebyśmy mogli ciszyć się świeżym powietrzem i swoim towarzystwem. Na pewno zabierzemy przekąski i słodycze Dr Gerarda. Nie tylko dzieci je uwielbiają, ale również i dorośli. Moje ulubione to Pryncypałki i ciastka listki z cukrem i polewą. Liczymy na to, że spędzimy ze sobą piękny dzień na łonie natury w doborowym towarzystwie. Ważne będzie również to, że nie będziemy musieli martwić się o prowiant ponieważ nasza mama już o to zadbała i przygotowała koszyk pełen smakołyków. Wiemy również to, że nie zawiedziemy się na słodyczach Dr Gerarda. One sprawdzają się w każdej sytuacji :) 

Podróże małe i duże



    Piękna pogoda zachęca do podróżowania. Od razu milej się robi na sercu kiedy za oknem świeci słońce i temperatura jest wyższa niż 10 stopni. Postanowiliśmy wybrać nad nasze polskie morze. Nic tak nie uspokaja i nastraja jak szum polskiego morza i spacer po Monte Casino w Sopocie :) Droga przebiegła nam znakomicie. Bez opóźnień i większych postojów. Zaopatrzyliśmy się w przekąski i słodkości tak żeby umilić sobie podróż i nie kupować byle czego na stacjach benzynowych. Długo się zastanawiałam co byłoby odpowiednie do przekąszenia właśnie na taką podróż i doszłam do wniosku, że małe kanapeczki i koreczki sprawdzą się świetnie. Lecz nie tylko kanapki i koreczki są świetne w podróży. Zabraliśmy również coś na ząbek. Słodycze DR Gerarda są świetnie zapakowane i bardzo poręczne. Na przykład draże sprawdziły się super ponieważ paczuszkę podzieliliśmy na czworo i każdy miał wystarczająco duża porcję. Ciastka listki są ulubionymi ciasteczkami mojego męża i również świetnie się sprawdziły do kawy na postoju. Lecz nie tylko ciasteczka były odpowiednie, wzięliśmy ze sobą również słone przekąski takie jak krakersy solone, które idealnie pasowały do kremowego serka. Ważne było dla nas to żeby nie kupować czegoś na siłę na stacji benzynowej ponieważ tam nie zawsze rzeczy są świeże i sprawdzone. Również w drogę powrotną zaopatrzyliśmy się w dobrze sprawdzone przekąski Dr Gerarda. 

Wyjazd do siostry w Karkonosze.

Ostatnie tygodnie pogoda nas wcale nie rozpieszczała, ale mimo wszystko postanowiliśmy się wybrać w rodzinne strony męża. Siostra bardzo nas zapraszała, więc my chętnie skorzystaliśmy z jej zaproszenia.  Pojechaliśmy w Karkonosze.  Deszcz nas wcale nie oszczędzał, ale mimo wszystko i tak  w ciągu dnia dużo spacerowaliśmy, zwiedziliśmy park miniatur w Kowarach, kopalnie uranu, a w Karpaczu świątynię Wang i wiele wiele więcej.
Natomiast wieczorami to oczywiście  rodzinne spotkania w ogrodowej altanie przy grillu.
Umówiłyśmy się   z siostrą, że grilla przygotowujemy wspólnie.  Siostra nie chciała się zgodzić, bo mówiła, że my jesteśmy gośćmi, ale ja jej powiedziałam, że wszystkie koszty dzielimy na połowę.
Oprócz tego pomyślałam też o naszych i jej dzieciach, których było kilkoro. 
Pojechaliśmy do supermarketu i kupiliśmy mnóstwo słodyczy od dr Gerarda, między innymi  ciastka Mafijne, ciastka Listki z cukrem i polewą, Pryncypałki, draże Maltikeks oraz słone przekąski czyli krakersy classic i krakersy, Artur krakersy solone dr Gerarda.
Dzieciom bardzo smakowały wszystkie słodycze dr Gerarda, a  dorośli też chętnie się poczęstowali bardzo dobrymi ciastkami dr Gerarda twierdząc, że są przepyszne.. Uważam, że bardzo dobrze żeśmy  zrobili wyjeżdżając z domu, ponieważ odpoczynek był nam wszystkim bardzo potrzebny chociaż pogoda może do końca nam nie dopisała.

Urodziny przyjaciela

W ostatni weekend mają zostaliśmy zaproszeni z mężem na urodziny przyjaciela nad zalew Koronowskim. Miała to być dla niego wielka niespodzianka, dlatego też umawialiśmy się z jego żoną. Oprócz nas na imprezie miało być jeszcze kilka osób. Umówiliśmy się, że każdy z nas coś w domu przygotuje na grila tak aby nie wzbudzać jego podejrzeń. Dogadaliśmy się abyśmy wszyscy byli w sobotę na 18 pod bramą jego działki. Udało się też tak zrobić. Jego żona zostawiła nam otwarte drzwi A dama zabrała to na spacer nad brzeg jeziora. Weszliśmy do domku, wszystko przygotowaliśmy, łącznie z rozpaleniem grila na tarasie, nadmucjamiem balonów, włożeniem świeczki w tort i przygotowanie stołu. Kiedy zauważyliśmy, że wracają już że spaceru wszyscy schowalismy się do domku i pojawiliśmy wszystkie światła A grila schowalismy za domek aby go nie zauważył. Kiedy weszli do domku już chciał usiąść na kanapie kiedy nagle zapłaciliśmy światło i wyskakują zza kanapy wszyscy przyjęliśmy niespodzianka, wszystkiego najlepszego. Był w takim szoku, że aż złapał się za głowę i zaczął się głośno śmiać powtarzając, że jesteśmy szaleni, dziękował nam, mówił że się nie spodziewał takiej sytuacji. Wtedy wreszcie mogliśmy postawić powrotem grila na tarasie i zacząć ucztowanie. W tym momencie na grila wylondowaly szaszłyki i karkówka A następne pyszności już czekały w kolejce, na stole stały słone przekąski dr. Gerarda i chyba cieszyły się przez całą imprezę największym zainteresowaniem. Impreza trwała do białego rana, wszyscy świetnie się bawili A przyjaciel ciągle wspomina w jakim to był szoku kiedy nas zobaczył.

Wystawa

W pewien weekend na Bydgoskim lotnisku wojskowym miała się odbyć wystawa samolotów wojskowych połączona z piknikiem rodzinnym i koncertami. Była ciepła sobota, więc stwierdziliśmy z mężem, że czemu by się na nią nie wybrać skoro jest taka możliwość i nawet pogoda dopisuje. Wstaliśmy dość wcześnie, ma z przygotował pyszne śniadanie, jajecznicę na serze z cebulką i pomidorami. Po śniadaniu posprzatalismy, spakowaliśmy kilka przekąsek, między innymi prynvypalki dr Gerarda oraz napoje i wyruszyliśmy na lotnisko. Niestety tak się składa, że mieszkamy w zupełnie przeciwnym końcu miasta niż znajduje się lotnisko, więc droga na nie powinna potrwać około godziny komunikacją miejską. Najpierw jechaliśmy tramwajem, później przesiadka na autobus, niestety z uwagi na toczące się w mieście liczne remonty utknelismy w kilku dość pokaźnych korkach i na lotnisko dotarliśmy po około półtorej godzinie jazdy. Od samego wejścia było słychać głośna muzykę, wszędzie stały samoloty wojskowe i czołgi A na środku wielkiego placu znajdowała się scena, na której odbywały się różne pokazy Bydgoskich artystów. Punktem kulminacyjnym całego festynu był pokaz lotniczy. Samoloty tworzyły na niebie rozmaite wzory, cudownie to wyglądało. Po pokazie lotniczym poszliśmy oglądać samoloty, do większości można było wejść i obejrzeć je w środku, nigdy wcześniej nie miałam okazjibogladac wojskowych samolotów od środka więc było to dla mnie spore przeżycie. Caly festyn zakończył się koncertem gwiazdy, było bardzo fajnie, na pewno w przyszłym roku również tu zawiyamy.

Nowe mieszkanie

Ostatnio dowiedziałam się, że moja somsiadka wystawiła swoje mieszkanie na sprzedaż. Bardzo byłam ciekawa jak ono wygląda i zaczęłam się zastanawiać czy może któraś z moich koleżanek bądź córek nie zechciałby to kupić. Obdzwonilam wszystkie, dwie z nich nawet były zainteresowane ale poprosiły bym poszła obejrzeć i zdała im relacje w jakim ono jest stanie A ewentualnie później one mogą przyjechać je zobaczyć. Sytuacja się tak przedstawiała gdy były one z innego miasta. Tak więc wieczorem wzięłam że sobą frazę dr Gerarda i poszłam zapytać do drzwi somsiadka. Chwilę musiałam poczekać zanim raczyła mi otworzyć. Kiedy stanęła w progu wyjaśniła jej, że koleżanki byłyby zainteresowane kupnem mieszkania jednak wysłali mnie na przysłowiowe dziady. Somsiadka nie miała żadnego problemu abym obejrzała mieszkanie. Okazało się, że to 3 pokojowe lokum całkiem odnowione, z nowymi instalacjami wodno-kanalizacyjnymi, z nowymi podmiotami, ścianami i meblami w każdym pomieszczeniu. Mieszkanie było pięknie odnowione, nowocześnie i że smakiem. Po wprowadzeniu mnie somsiadka zaproponowała kawę, postawiłam więc frazę na środku stołu kuchennego i przysiadlam do rozmowy. Okazalo sie, ze moeszkanoe zostalo zaprohektowane przez architekta A sam remont trwał ponad 3 miesiące. Ale szczerze mówiąc opłacało się bo jest naprawdę piękne. Na pewno polecę je koleżanka i skuszą się aby przyjechać i zobaczyć je na własne oczy.

Poszukiwania

Wielkimi krokami zbliża się lato tak więc kiedy obudziłam się pewnego ranka stwierdziłam, że najwyższy czas zgubić parę zbędnych kilogramów. Tylko jak to zrobić? Zawsze mi mówiono, że sama dieta nie wystarczy i cudów nie zdziała. Potrzebny jest również ruch, ćwiczenia i dużo chęci. Po krótkim zastanowieniu wpadłam na pomysł, że kupimy z mężem rower treningowy stacjonarny. Jak pomyślałam tak od razu zaczęłam przystępować do działania. Zaczęłam szukać roweru, który nie jest za wielki aby Mieścił się do mojego mieszkania w bloku ale też takiego, który jest już całkiem dobry i przynosi jakiekolwiek efekty. Przejrzałam kilka sklepów internetowych jednak spodobał mi się chyba tylko jeden rower, który od razu postanowiłam zamówić. Zapłaciłam od razu przez Internet, teraz tylko należało poczekać kilka dni na kuriera. Czekałam 4 dni i zjawił się kurier na tyle sympatyczny, że wniósł mi karton z rowerem do domu. Mąż po powrocie z pracy zaczął go skręcać, trochę pracy przy tym było, ale się udało i już wieczorem mogłam odbyć swoją pierwszą podróż na swoim stacjonarnym rowerku treningowym. Jechali się niesamowicie wygodnie gdyż wybrałam rower z z jedzeniem, które ma oparcie. Mogłam również jadąc jednocześnie robić sobie pomiar pulsu, ponieważ pulsometr miał ukryty w paczkach oraz regulować siłę nacisku na pedały. Jestem bardzo za dowolona, można powiedzieć, że pierwsze kroki do zrzucenia kilku zbędnych kilogramów już poczynilam. A na kolację zjem krakersy dr. Gerarda, to będzie krok drugi.

Wycieczka

W pewien ciepły majowy weekend postanowiliśmy z mężem wybrać się do Torunia do znajomych. Zadzwoniłam do przyjaciółki że szkolnych lat, z którą przyjaznimy się do dnia dzisiejszego zapytać czy ma ochotę na spotkanie z nami. Nie widziała żadnych przeszkód, a wręcz ucieszyla sie sluszac ten pomysl i nawet zaproponowała abyśmy zostali do niedzieli. Tak więc nie czekając ani chwili wzięłam torbę z szafy spakowalam ubrania i środki higieniczne i ruszyliśmy na przystanek pks. Po drodze w sklepie zakupiłam trochę słodyczy dr. Gerarda, ponieważ tylko takie jemy i już byliśmy gotowi na wyprawę. Autobus przyjechał punktualnie, na drodze nie spotkaliśmy żadnych korków tak więc dotarliśmy do Torunia o czasie. Przyjaciółka wraz z mężem odebrali nas z przystanku i zabrali do swojego mieszkania, tam wspólnie z nimi zjedliśmy obiad, A po obiedzie udaliśmy się na długo spacer po pięknej starowce Torunia. Tak spacerując weszliśmy do kawiarni, w której zjedliśmy pyszne lody i bawiliśmy się kawy aby nabrać sił na dalszą część dnia po czym ruszyliśmy w dalszą drogę. Po tym dość wyczerpującym spacerze wróciliśmy do domu. Pomogłaś przyjaciółce przygotować w kuchni kolację, miałyśmy wtedy czas na pogawędki o starych dobrych czasach szkolnych, mogłyśmy powspominać minione lata i poopowiadaj i tym co się aktualnie u nas dzieje było miło i nawet nie zauważyłam kiedy kolacja praktycznie już była gotowa. Nakrylusmy do stołu, nasi mężowie nam pomogli po czym wsiedliśmy do wspólnej kolacji. Tego wieczoru jeszcze wiele razy wspominaliśmy rozmaite smieszne historię z naszego życia świetnie się przy tym bawiąc i śmiejąc do rozpuku. Było naprawdę miło i wesoło, niestety następnego dnia trzeba było wracać do szarej rzeczywistości.

Urodziny

Dziesiątego mają ma z obchodził urodziny z tej okazji wyptawilismy skromne przyjęcie dla córek i zieciow następnego dnia, w sobotę, która jest dniem wolnym aby każdemu pasowało. Do wizyty córek zaczęłam przygotowania dzień wcześniej. Mąż zabrał się za sprzątanie mieszkania a ja jak zwykle za przygotowywanie dam specjalnie na tę okazję. Oczywiście córki już cały mi reprymende, żebym nie przesadzają z ilością jedzenia, bo niestety mam do tego skłonności A one doskonale o tym wiedzą wyjeżdżając od nas po każdej wizycie z pełną siatką jedzenia. Tak więc ograniczylam się do jednego dwóch typów mięsa, surówki, ogórków, ziemniaków oraz sosu na obiad, a na deser lody z borówkami, potartą czekoladą oraz kulkami orzechowymi i ciasto sernik z brzoskwiniami, jabłecznik oraz ciasto jagodowy, które uwielbia mój zięć i szczerze mówiąc tylko z tego powodu je kupiłam, a także słone przekąski dr. Gerarda. Zjawili się w miarę punktualnie około godziny 16 z prezentami dla męża i bardzo dobrymi humorami. Po obiedzie zjedliśmy deser w postaci lodow, a następnie ciasto. Nie obyło się bez marudzenia, że znów za dużo przygotowałam. Posmialismt się, pozartowalismy aż w końcu ktoś wpadł na pomysł abyśmy zagrali w jakaś grę. Wydobylam z szafy kilka gier, które posiadam. Wybraliśmy grę "prawda czy falsz", która polega na tym, że lektor zadaje nam różne szalone pytania na które musimy odpowiadać kto pierwszy ten lepszy czy jest ono prawda czy fałszem. Długo graliśmy w te grę śmiejąc się, że aż brzuchu nas rozbolalu, zabawa była świetna, oby więcej bylo takich dni.

Piknik rodziny

Co roku w pracy u córki, A córka pracuje w przedszkolu, odbywa się święto rodziny - piknik rodzinny. Tego dnia wszystkie dzieci wraz z rodzicami zapraszani są na ogród przedszkolny gdzie spędzają cały dzień. Cała uroczystość rozpoczyna się od przemowy pani dyrektor, która wita przybyłych gości, składa życzenia z okazji Dnia matki, dnia ojca, oraz dnia dziecka i zaprasza do wspólnej zabawy, następnym etapem pikniku jest zawsze zabawne przedstawienie przygotowane wspólnie przez nauczycieli i rodziców, na ktorum wszyscy swietnie sie bawią. Po przedstawieniu następują konkursy, szereg rozmaitych zabaw do wyboru, malowanie twarzy, robienie tatuaży dzieciom oraz konkurencję, w których biorą udział wspólnie dzieci z rodzicami, temu wszystkiemu towarzyszy masa dobrej zabawy. W trakcie wszystkich konkurencji i zabaw jest dostępna jedzenie dla przybyłych gości, rozmaite sałatki, potrawy i ciasta przygotowane przez dzieci i nauczycieli. Na stołach dla dzieci natomiast znajdują się smakołyki, między innymi słone przekąski dr. Gerarda, która dzieci uwielbiają. Po części oficjalnej, kiedy już rodzice i dzieci rozchodzą się do domu cały personelkonczy pracę i teraz on może na spokojnie usiąść w gronie pracownikow i zjeść coś pysznego, pośmiać się i spędzić troche czasu z koleżankami z pracy i poznać je od innej strony niż zwykle na codzień. Uważam, że jest to bardzo dobry sposób spędzania wol ego czasu dla całych rodzin z dziećmi a i rodzice mogą się świetnie bawić że swoimi pociechami biorąc udział w rozmaitych konkursach.

Drugi dzień majówki

Drugiego dnia naszego pobytu nad zalewem Koronowskim niestety pogoda się trochę popsuła, ranek nie był zbyt przyjemny, słońce nie świeciło, mgła otaczała cały ośrodek unosząc się nad wodami zalewu z nieba sączył się niewielki deszczyk. Postanowiliśmy jednak nie marnować tego dnia mimo niesprzyjającej pogody ubraliśmy sie cieplo, zjedlismy sniadanie na tarasie. Powietrze bylo chłodne ale przyjemne i czyste aż chciało się nim oddychać. Po śniadaniu szybko posprzatalismy, spakowaliśmy sprzęt wędkarski, cos ciepłego oraz ciastka listki z cukrem i polewą dr. Gerarda do plecaka i ruszyliśmy na łódkę. Dobrze, że mieliśmy z sobą kotwicę bo wiatr nie pozwalał nam utrzymać obranej pozycji łódki do wędkowania. Udało nam się złowic kilka szczupaków oraz okoni, można ten dzień uznać za udany pod względem połowów. Po południu, kiedy już weszliśmy z łódki udaliśmy się na godzinny spacer, w lesie na szczęście tak nie wiało i można było się trochę rozgrzać, pozwiedzać okolicę i pooddychac świeżym powietrzem, tego zawsze brakuje mi w mieście, w którym powietrze jest zanieczyszczone roślinami samochodów i unosi się smog przez fabryczne kominy. Po powrocie z długiego i wyczerpującej spaceru przyszła pora na podpalenie długo wyczekiwanego grila. Ja z córką przygotowywalysmy jedzenie na grila a ma z z wzięciem zajęli się działaniem. Przygotowaliśmy z córką szaszłyki, kiełbaski, kurczaka, karkówka, i pieczarki, które obie uwielbiamy. Po chwili wszystko było już gotowe i można było zacząć smażenie. Wszyscy się zakładali, wszystkim smakowało także grila można uznać za udany.

Pierwszy dzień majówki

Pierwszego dnia pobytu nad zalewem Koronowskim, czyli 1 maja dotarlismy na miejsce. Córka z zięciem są tam stałymi bywalcami także nie musieliśmy się z mężem o nic martwić. Po dotarciu na miejsce zięć szybko wyskoczył z samochodu w poszukiwaniu komendanta, który zajmuje sie osrodkiem, poniewaz jest to ośrodek harcerski. Po odnalezieniu go wskazał nam domek, który nam przygotował, zaparkowalismy koło niego auto i rozpoczęliśmy wypakowywanie naszych bagaży. Przyjechaliśmy zaledwie na cztery dni A bagaży było jak na dwa tygodnie, no ale trudno lepiej za dużo rzeczy niż za mało. Po wyladowaniu bagaży stwierdziliśmy, że jest ładna pogoda, a ładnej pogody nie należy marnować. Zaplanowaliśmy do plecaka prynvypalki dr. Gerarda, kanapki,wodę, wzięliśmy akumulator oraz silnik i ruszyliśmy cała czwórka na łódkę. Zięć posiada swoją łódkę, ponieważ dużo wedkuje, dlatego też nie trzeba było martwić się wypożyczanie. Plywalismy całe popołudnie, słońce pięknie świeciło, było cieplutko przyjemnie i spokojnie. Już dawno tak nie wupoczelam jak tego dnia na pływające łódką po zalewie.

Przygotowania do majówki

W tym roku mam rozpoczął się dość intensywnie. Córka wraz z wzięciem zaproponowali mężowi i mi wyjazd na majowkenad zalew Koronowskim, który znajduje się około 50 kilometrów od Bydgoszczy, a więc całkiem nie daleko. Można tam odpocząć od szarej rzeczywistości, pospacerować, powedkowac, wyciszyć się i pooddychac świeżym powietrzem. Czego więcej nam trzeba. Zgodzilismy się bez dłuższego zastanawiania. Żyjąc całe życie w mieście taki urlop na wsi, gdzie nic się nie dzieje i można się wyciszyć jest marzeniem. Jako dziecko mieszkałam na wsi i jeszcze kiedy moi rodzice żyli sporo czasu tam spędzałam, dlatego teraz tak bardzo mi tego brakuje. 31 marca wieczorem spakowalismy swoje rzeczy i wszystko co uznałam, że może nam się przydać na wyjeździe, łącznie ze sponsorami, środkami higienicznymi oraz jedzeniem, a dla mojego męża łasucha najwazniejsze były, nie rzeczy codziennego uzytku ale slodycze dr. Gerarda, dosc zabawne ale pakujac je pytal "a co innego moglbym jesc na lodce?". 1 maja , samego rana przyjechał po nas zięć z córką, wrzucilismy bagaże do bagażnika i ruszyliśmy na długo wyczekiwany urlop.

NIESPODZIANKA

W sobotę mój brat ma swoje święto. Kończy 50 lat. To piękny wiek. Muszę przygotować dla niego jakąś niespodziankę. Mieszkamy razem, więc nie będzie to trudne. Jak wróci z pracy na stole zastanie swoje ulubione KRAKERSY SOLONE ARTUR DR GERARDA i TORT ŚMIETANOWO – ORZECHOWY W PŁATKACH. Składniki : 10 białek, 10 łyżek cukru, 5 łyżek mąki, 150 g zmielonych orzechów laskowych i migdałów Masa : 10 żółtek, 10 łyżek cukru, 5,5 łyżek mąki, 1,5 łyżki cukru waniliowego, 330 ml mleka, 200 g masła Krem : 500 g śmietany kremówki, 4 łyżki cukru pudru, Oraz : 200 g płatków migdałowych, maliny mrożone. Sposób wykonania – Białka ubić na sztywno, następnie powoli wsypywać cukier. Ubijać, aż cukier się rozpuści. Wsypać mąkę oraz orzechy z migdałami. Lekko wymieszać. Dwie tortownice wyłożyć papierem do pieczenia. Wlać do nich ciasto i piec 2 biszkopty w 180 C około 10 – 12 minut. Przygotować masę budyniową. Wszystkie składniki oprócz masła wymieszać w naczyniu. Gotować powoli tak, jak budyń, mieszając do zgęstnienia. Ostudzić, przykrywając folią spożywczą, by nie powstał kożuch. Miękkie masło utrzeć na puszystą masę. Miksować powoli, stopniowo dodawać chłodny budyń. W drugim naczyniu ubić na sztywno śmietanę, pod koniec ubijania dodając 4 łyżki cukru. Dwa przestudzone blaty biszkoptowe rozkroić poziomo. Na pierwszy wyłożyć ¼ kremu budyniowego i ¼ kremu z bitej śmietany. Czynność powtarzać, aż zostanie ostatni płat ciasta. Wyłożyć na niego resztę kremu budyniowego, a pozostałą masę śmietanową rozprowadzić po obwodzie tortu. Płatki migdałowe uprażyć na suchej patelni. Obsypać nimi cały tort. Na środek wyłożyć lekko zmrożone maliny. Wstawić ciasto do lodówki na 2 godziny. Czas przygotowania 110 minut.

WYPRÓBOWANY SPOSÓB

Moim mężczyznom zawsze trudno jest dogodzić, zwłaszcza jeśli chodzi o słodycze. Znalazłam jednak na nich sposób. Wypróbowany i skuteczny. Zawsze, gdy chcę coś od nich wyegzekwować, na stół stawiam DRAŻE DR GERARDA i piekę przepyszny SERNIK Składniki : Na biszkopt : 1 szklanka mąki tortowej, 6 jajek, 1 szklanka cukru, 1 płaska łyżeczka proszku do pieczenia, szczypta soli Na masę : 70 dag twarogu trzykrotnie mielonego, 300 ml słodkiej śmietanki 30 %, 20 dag cukru pudru, 3 łyżki soku z cytryny, 1 puszka brzoskwiń w zalewie, 2 płaskie łyżki żelatyny Sposób wykonania – Jajka umyć, białka oddzielić od żółtek i ubić je ze szczyptą soli na sztywną pianę. Nadal ubijając dodawać po żółtku oraz łyżce cukru i mąki przesianej z proszkiem, aż do uzyskania puszystej masy. Ciasto wylać do formy wyłożonej papierem do pieczenia, wstawić do piekarnika nagrzanego do temperatury 170 C na 35 – 40 minut. Wystudzić, przekroić wzdłuż. Brzoskwinie odsączyć, pokroić w niewielką kostkę, zalewę zachować. Żelatynę rozpuścić w 50 ml gorącej wody, wystudzić. Twaróg zmiksować z cukrem pudrem, sokiem cytrynowym i 4 łyżkami zalewy brzoskwiniowej. Dobrze schłodzoną śmietankę ubić na krem. Masę serową zmiksować z żelatyną, połączyć z ubitą śmietaną, delikatnie wymieszać z pokrojonymi brzoskwiniami. Biszkopt przełożyć kremem, lekko docisnąć, odstawić do lodówki do stężenia. Sernik można ozdobić świeżymi owocami, ale i domowymi bezami. Przygotowanie około 50 minut.

PRZY HERBATCE

Jutro zaraz po pracy wybieram się z koleżankami na małe zakupy. Każdej z nas w najbliższym czasie szykuje się jakaś uroczystość. Na te okazje musimy kupić jakieś wystrzałowe kreacje. Myślę, że po tym szaleństwie, przyjdziemy do mnie na herbatkę. Już czekają na nas CIASTKA LISTKI Z CUKREM I POLEWĄ DR GERARDA i SERNIK Z BORÓWKĄ AMERYKAŃSKĄ. Składniki : Spód : 40 dag mąki tortowej, 3 łyżki kakao, 1 łyżeczka proszku do pieczenia, 9 dag cukru pudru, 1 cukier waniliowy, 1 jajko, 1 kostka do pieczenia Kasia, Masa serowa : 50 dag zmielonego twarogu, 9 dag cukru pudru, 3 jajka,3 łyżki budyniu waniliowego, 20 sztuk borówek , 1 kostka do pieczenia Kasia, bułka tarta do formy. Sposób wykonania – Piekarnik rozgrzać do 170 C. Mąkę, cukier puder, cukier waniliowy, proszek do pieczenia, kakao, jajko i Kasię zagnieść. Ciasto zawinąć w folię i włożyć na 20 minut do lodówki. Masa serowa – Kasię utrzeć z cukrem na puszystą masę, dodać po jednym żółtku – przed dodaniem kolejnego poprzednie musi być dokładnie roztarte. Z białek ubić pianę. Do masy margarynowej dodać ser, pianę z białek i budyń. Formę do tarty posmarować Kasią i wysypać bułką tartą, wyłożyć ciastem. Nałożyć masę serową na ciasto, wysypać borówki. Piec około 1 godziny. Zamiast borówek można posypać ser jagodami. Warto je przedtem oprószyć odrobiną cukru pudru i mąką. Czas przygotowania około 75 minut.

ZAPASY

Zbliżają się wakacje. W tym okresie moje maluchy jak zwykle będą miały większy apetyt na słodycze. Jak co roku muszę zrobić zapas wyrobów DR GERARDA. Tym razem postawię na Pryncypałki. Z pewnością zaspokoją potrzeby Jacka i Beatki. Czasem może zastąpi je ROLADA Z TRUSKAWKOWYM MUSEM. Składniki : 4 jajka, 60 g cukru, 1 łyżeczka cukru waniliowego, 50 g mąki pszennej, 50 g mąki ziemniaczanej, ½ łyżeczki proszku do pieczenia, 250 g serka mascarpone, 50 g śmietanki 30 %, 1 łyżeczka cukru pudru ( plus do oprószenia ), 1 łyżeczka cukru waniliowego, 500 g truskawek. Sposób wykonania – Białka ubić, stopniowo wsypując cukier i cukier waniliowy. Do sztywnej piany dodawać po jednym żółtku, nadal miksując. Wsypać do masy obie mąki i proszek do pieczenia, wymieszać. Przełożyć ciasto na płaską blachę wyłożoną papierem. Wstawić do piekarnika rozgrzanego do 180 C i piec około 20 minut. Gotowe ciasto przełożyć na wilgotną ściereczkę ( papierem do góry ). Przykryć drugą wilgotną ściereczką i pozostawić do całkowitego ostygnięcia. Serek mascarpone zmiksować z 1 łyżeczką cukru pudru, cukrem waniliowym i śmietanką. Osobno zmiksować truskawki, odkładając wcześniej kilka do dekoracji. Z ostudzonego biszkoptu zdjąć papier. Posmarować ciasto musem truskawkowym i masą śmietanową. Następnie zrolować biszkopt i delikatnie docisnąć. Oprószyć cukrem pudrem i ozdobić truskawkami. Czas przygotowania około godziny.

Niespodzianki



   Bywa tak, że na siłę sobie chcemy coś polepszyć. Życie czasami jednak płata nam w takich sytuacjach różnego rodzaju figle i z naszych zamiarów nic nie wychodzi. Osobiście często nazywam takie przypadki po imieniu, cytując znaną (przynajmniej dla mnie) frazę, że: „jak nie polepszy, to się popieprzy”. Ale z własnego doświadczenia wiem również, że jak się popieprzy, to później zazwyczaj się polepszy. Przykłady ostatnio z życia wzięte…

·         Jak w sobotę rano z Gabrysią nie mogliśmy się nawet po trzeciej kawie obudzić, to na wskutek stłuczenia naczyń ożywiliśmy się oboje natychmiast i działaliśmy już przez cały dzień jak szwajcarski zegarek. No – powiedzmy że prawie jak szwajcarski zegarek, bo poza jednym przypadkiem, to w zasadzie wszystko grało. A ten jeden przypadek miał ścisły związek z głośno dzwoniącym telefonem oraz późniejszymi skutkami – czyli stłuczeniem przez Gabrysię misy i filiżanki, po czym powstał ogólny bałagan. Sprawcą dzwonienia telefonu był kuzyn Gabrysi, który mieszka bardzo daleko od nas, dzwonimy do siebie rzadko a widujemy się z nim jeszcze rzadziej. Zaskoczenie było więc duże jak już zadzwonił. A jeszcze większe zaskoczenie wyniknęło w trakcie rozmowy, gdyż Bartek chciał nam zrobić niespodziankę – właściwie to ją zrobił – i zapowiedział że za trzy godziny u nas się pojawi. Nie byliśmy przygotowani na przyjęcie gości, ale Bartkowi właśnie o to chodziło. Gabrysia szybko zakasała rękawy i chciała upiec biszkopt. Bartek uwielbia roladę biszkoptową z masą truskawkową – a teraz jest sezon na te owoce – więc pomysł zdawał się strzałem w dychę. Nie przewidzieliśmy jedynie tego, że po włożeniu ciasta, zepsuje się piekarnik. Poleciało parę soczystych wiązanek słownych od nas obojga, ale szybko przyszło mi do głowy, że wyskoczę do sklepu i kupię jakieś słodycze – tudzież słone przekąski. Wdziałem buty i poszedłem do najbliższego sklepu. Zastałem w nim smaczne i sprawdzone produkty firmy Dr Gerard:
- Pryncypałki
- ciastka Listki z cukrem i polewą
- Artur Krakersy solone
- draże
Przed południem pogoda zaczęła się poprawiać. W momencie kiedy pojawił się Bartek, to zaczęło prześwitywać słońce. Przy kawie i ciasteczkach pogadaliśmy chwilę w domu, aby później wyjść do miasta i razem z Bartkiem pospacerować po starówce.

„Draże, a może drażetki?”

Draże to małe, płaskie, okrągłe i zazwyczaj kolorowe cukierki. Ileż radości potrafią sprawić tak dzieciom, jak i dorosłym. Dzisiejsza technologia pozwala na produkcję draży o różnorodnej zawartości: od kandyzowanych owoców, przez orzeszki, po kruchy wafelek. Jeśli chodzi o pomysłowość producentów odnośnie do zawartości draży, to coraz częściej przekracza ona granice wszelkiej wyobraźni. Historia kołem się toczy, a może nawet drażami! Otóż już prawdopodobnie w starożytności ludzie wpadali na genialne, jak na tamte czasy, pomysły, gdyż w genach mamy zapisany pociąg do słodyczy. Mimo, iż w tamtych czasach nie było sklepów z regałami wypełnionymi po brzegi słodkimi łakociami, to i tak radzili sobie na wszelkie możliwe sposoby. Zanim wynaleziono sposób pozyskiwania cukru z trzciny i buraków, jedynym słodkim środkiem zaspokajającym ludzkie potrzeby był miód, w którym maczano owoce i orzechy. Pierwszymi wynalazcami słodyczy byli prawdopodobnie Egipcjanie. Dr Gerard na pewno nie jest pierwszym, który ulepsza i wzbogaca o nowe doznania smakowe swoje produkty, których nie jest mało. Zacznijmy od wyżej wymienionych draży – otóż Dr Gerard posiada w swojej ofercie Maltikeks kruche ciasteczka, draże w czekoladzie, jak również Pryncypałki (dodam, iż w szerokiej gamie smakowej), czy ciastka Listki z cukrem i polewą. Ale zasłodzić się to też nie dobrze, więc na poskromienie wysokich cukrów polecam Artur Krakersy solone Dr Gerarda. W tej sytuacji będzie i wilk syty, i owca cała!

czwartek, 30 maja 2019

Dzień Dziecka



      Pomimo że moje dzieci są duże, ale są moimi dziećmi to muszą odczuć że jest ich święto. Zrobię szkrabom niespodziankę i przygotuję pyszne ciasto, które składa się z kilku warstw i które cudownie się ze sobą komponują. Podstawą ciasta jest delikatny, kakaowy biszkopt, a na nim znajduje się krem, następnie warstwa solonych krakersów Dr Gerarda, potem masa kajmakowa znów krakersy i na końcu warstwa bitej śmietany posypana deserową czekoladą.
 Składniki na biszkopt
-4 jajka
-szczypta soli
-2/3 szklanki mąki pszennej
-2/3 szklanki cukru
-2 łyżki mąki ziemniaczanej
-1 łyżka kakao

Masa
-2 budynie śmietankowe
-1 płaska łyżka mąki pszennej
-750 ml mleka
-6 łyżek cukru
-1 kostka masła 250 g

Dodatki
-1 kubek śmietany 30%
-2 łyżki cukru pudru
-1 śmietan Fix
-1,5 paczki słonych krakersów Dr Gerarda
-1/2 tabliczki czekolady deserowej
-puszka masy kajmakowej

Blaszkę wykładamy papierem do pieczenia.
Białka oddzielamy od żółtek i ubijamy na sztywną pianę ze szczyptą soli. Następnie dodajemy żółtka i cukier.
Mąki wraz z kakao mieszamy i dodajemy do masy, delikatnie miksujemy. Wylewamy masę i pieczemy około 20 minut w temperaturze 170 stopni.
Mleko przelewamy do garnka i gotujemy, zostawiamy sobie 0,5 szklanki. Do 0,5 szklanki zimnego mleka dodajemy cukier, mąkę, budynie i dokładnie mieszamy. Masę wylewamy na gotujące się mleko i gotujemy do zgęstnienia.
Studzimy. Masło w temperaturze pokojowej ucieramy i dodajemy po łyżce zimny budyń. Krem wykładamy na ostudzony biszkopt, wyrównujemy.
Na krem wykładamy warstwę słonych krakersów, na krakersy dajemy masę krówkową  i znów dajemy krakersy.
Śmietanę 30 % ubijamy na sztywno, pod koniec ubijania dodajemy cukier wraz z fix-em. Śmietanę wykładamy na krakersy.
Rozsmarowujemy, ma to być dość cienka warstwa. Na koniec ciasto posypujemy startą czekoladą deserową.
Ciasto powinno poleżeć w lodówce na noc i cały dzień, tak by wszystko ładnie się związało, by krakersy zmiękły.
Ale będzie uczta na Dzień Dziecka ho,ho ho.

Normalne ciasto



     Dzisiaj po długiej przerwie przyjechała moja córcia, musiałam szybciutko zrobić coś słodkiego na przywitanie mojego skarba. A tym bardziej że zbliża się Dzień Dziecka.
Wpadłam na pomysł że zrobię normalne ciasto bardzo szybkie w wykonaniu i o bardzo orzechowym smaku.

Składniki
-2 opakowania krakersów Artur Dr Gerarda
-200 g orzechów włoskich
-500 ml śmietanki tortowej 36%
-1 szklanka mleka zwykłego
-1 szklanka cukru
-2 łyżki żelatyny
-50 g czekolady gorzkiej
-2 łyżki cukru pudru

Orzechy wsypujemy na blaszkę i wstawiamy do piekarnika na 5 minut, następnie przepuszczamy przez maszynkę.
W garnku gotujemy szklankę mleka z szklanką cukru, dodajemy zmielone orzechy i przez chwilkę gotujemy. Zostawiamy do wystygnięcia, one najpierw są trochę rzadkie potem gęstnieją.
W kwadratowej blaszce  wyłożonej papierem układamy warstwę krakersów na nie połowę masy orzechowej, przykrywamy znowu krakersami.
Żelatynę rozpuszczamy w 1/4 szklance gorącej wody, odstawiamy by lekko ostygło. Naszą śmietankę oczywiście bardzo zimną ubijamy na sztywno z dodatkiem cukru pudru.
Odkładamy 4 łyżki do polewy, a do reszty wlewamy chłodną żelatynę cały czas ubijając.
Wykładamy naszą śmietankę na krakersy, przykrywamy następną warstwą krakersów. Na to wykładamy drugą połowę kremu orzechowego i znowu krakersy.
Czekoladę rozpuszczamy nad parą, do płynnej ale nie gorącej dodajemy odłożoną wcześniej śmietanę, mieszamy, wykładamy na krakersy i gotowe. Czekamy tylko by krakersy zmiękły od mas i możemy zajadać. Moje dziecko będzie wniebowzięte.....

Na działce

Pogoda się poprawiła. U mnie cały czas padało. Wyszło słońce więc z rodziną wybrałem się na działkę. Poszliśmy ze względu na wnuczkę by się wylatała. Kupiliśmy słodycze od firmy Doktor Gerard do tego zrobiłemJaponskie-ciasteczka-mochiz strony Doktora Gerarda. Wusia jak zwykle chciała a bym skakał z nią na trampolinie. Wymęczyła mnie ale to mi nie przeszkadzało, mam ją tylką jedną. Bardzo ochoczo pomaga jak może, nawet kosiła ze mną trawę. Na działce są zawsze jakieś prace więc się nie nudzi. Pod wieczór sama chciała iść do domu. Składniki • 100 g glutenowej mąki ryżowej • 160 ml wody • Dwie łyżki cukru pudru • Zielona herbata matcha • Wafelki Pryncypałki classic • Wafelki Maltikeks w czekoladzie mlecznej • Skrobia ziemniaczana Sposób przygotowania Do szklanej miski dodaj mąkę, cukier i wodę. Dokładnie wymieszaj, aż uzyskasz jednolitą konsystencję. Luźno przykryj folią i wstaw do kuchenki mikrofalowej na 2 minuty (600V). Po tym czasie energicznie przemieszaj masę drewnianą łyżką (warto zwilżyć ścianki miski wodą). Ponownie przykryj folią i piecz jeszcze minutę. Wymieszaj raz jeszcze. Przełóż gotową masę na talerz i dokładnie obtocz w skrobi, żeby mochi nie kleiło się do rąk. Poczekaj aż wystygnie. Aby uzyskać zielone mochi, w pierwszym etapie w wodzie należy rozpuścić łyżeczkę zielonej herbaty i dodać do suchych składników. Wafelki Pryncypałki rozgnieć w misce na w miarę jednolitą masę. Możesz dodać odrobinę wody aby nadać jej plastyczności. Z masy uformuj niewielkie kulki i wstaw na kilka minut do zamrażalnika, żeby stężały. Ciasto z mąki ryżowej rozpłaszcz na dłoni, na środku umieść kulkę z wafelków i szczelnie zawiń. W mniejszych mochi można umieścić ciasteczka Maltikeks. Deser smakuje świetnie w temperaturze pokojowej lub lekko schłodzony

Dzień Dziecka.


    W sobotę may Dzień Dziecka, więc pomyślałem, że trzeba coś dla tych naszych maluszków wymyśleć by zapamiętali ten dzień.
  Postanowiłem, że kupię im słodycze Dr Gerarda, Pryncypałki oraz  draże Maltikeks.  Kiedy włąśnie udałem się po zakupy, nagle usłyszałem głośne granie  i po chwili reklamę Cyrku.  No to mam rozwiązany problem. Kupię bilety i zabiorę wnuków do Cytku.
 Akurat Cyrk będzie w sobotę, to będzie dla nich wielka frajda.
Kupiiłem słodycze i wróciłem do domu, by powiadomić żonę, że mam pomysł na Dzień Dziecka.
  No dobrze, a ja przygotuję dla nich coś słodkiego Ciasto Montagna Bianca według przepisu ze strony Dr Gerarda tylko niemam składników.
Proszę cię bignij do sklepu, tu masz listę i kup potrzebne mi składniki.
    Ciasto pachnie w całym domu, ale nie mogę go ruszyć, choć trudno mi się ptrzeć pikusie.  Co zajrzę do lodówki gdzie się chłodzi to choć trochę potarzę na niego.
    Polecam wszystkim miłośnikom ten wspaniały przepis na pyszne ciasto, które zapewne bedzie smakowało naszym milusińskim.
Przepis na to ciasto znajdziemy na stronie https://drgerard.eu/ciasto-montagna-bianca/
   

MAŁA UROCZYSTOŚĆ

Wszystko, co dobre szybko się kończy. PRYNCYPAŁKI rozeszły się wczoraj jak świeże bułeczki. Mieliśmy w domu małą uroczystość i jak zwykle nie mogło zabraknąć słodyczy. W tej roli zawsze najlepiej sprawdzają się wyroby DR GERARDA. Pomogła im wczoraj trochę PYCHOTKA MARCHEWKOWO-CZEKOLADOWA. Składniki : 1 i 1/3 szklanki mąki pszennej, 1 szklanka marchewki startej na drobnych oczkach, ¾ szklanki cukru, ¾ szklanki oleju, 3 jajka, łyżeczka sody, łyżka kakao, łyżeczka cynamonu, sól, 50 g gorzkiej czekolady Oraz : całe migdały bez skórki, mleczna czekolada, 3 łyżki śmietany 30 % Sposób wykonania – Do dużej miski przesiać mąkę. Wsypać cynamon, kakao i sodę. Wszystkie składniki wymieszać. Jajka rozbić. Oddzielić białka od żółtek. W misce na sztywno ubić białka ze szczyptą soli. Stopniowo dokładać cukier i żółtka. Ucierać wszystko do uzyskania puszystej masy. W następnej kolejności cienką stróżką wlać olej. Dołożyć marchewkę i wymieszać delikatnie łyżką. Dodać jeszcze mąkę z cukrem oraz kawałeczki czekolady. Połączyć je z ciastem bardzo delikatnie, przy użyciu łyżki. Masę wylać do półokrągłej keksówki, wyłożonej papierem do pieczenia. Piec w temperaturze 175 C przez około 45-50 minut. Po tym czasie wyjąć i wystudzić. Migdały posiekać. Czekoladę rozpuścić w kąpieli wodnej. Dodać śmietanę i mieszać do czasu, aż polewa będzie gładka i płynna. Wylać ją na przestudzone ciasto. Wierzch obficie obsypać migdałami. Czas przygotowania około 70 minut.

Pryncypałki i truskawki - słodka recepta na młodzieńczą radość


Maj to piękny miesiąc bez wątpienia. Tak naprawdę dopiero w maju można cieszyć się wiosną w rozkwicie. A gdy ten wspaniały miesiąc przemija zostaje nuta nostalgii za soczystą zielenią młodych traw i liści, za wonią majowych kwiatów, śpiewu słowika – za wszystkim tym co daje nam ten wyjątkowy miesiąc – maj. Z drugiej zaś strony nadchodzi nowy etap: gdy wiosna przeobraża się w lato. A wraz z nadejściem lata czekają na nas inne równie przyjemne doznania. Cieszymy się wakacjami, urlopem, plonami. To taki czas gdy mamy tę jedyną możliwość delektować się świeżymi owocami, które zerwane z krzaczka smakują najbardziej. A zatem każda pora roku ma swoje dobre oblicze, dlatego warto skupić się na tym co jest tu i teraz. Nasze bohaterki Marta i Ola łatwo przyjmują te przemiany – bez zbędnych pytań i zastanawiania się – tak jak to robią ludzie bardzo młodzi. Dla nich jest to po prostu czas lekkich owocowych deserów – lodów fantazyjnie przyozdobionych jagodami, serników na zimno z truskawkami lub malinami, jogurtów i owocowych koktajli. Wieczorami przesiadują na tarasie delektując się sernikiem na zimno z Pryncypałkami Classic Dr Gerarda i truskawkami. To ich ulubiony deser oraz chwila relaksu. Rozkoszując się tą chwilą i wyczekanym od miesięcy smakiem fantazyjnych połączeń: świeżych truskawek, Pryncypałek Dr Gerard oraz masy serowej, planują wakacje. Czują przy tym beztroskę i nieokiełznaną radość, która w rezultacie owocuje najlepszymi pomysłami. Nawet nie istotne czy możliwymi do zrealizowania, czy tylko do przeżycia w sferze marzeń. Te chwile są nieocenione by z radością iść przez życie.