Zwyczajne, majowe popołudnie: ani
zbyt ciepłe ani dotkliwie zimne. Słońce jeszcze wysoko nad horyzontem a
dziewczyny Marta i Ola nie wiedzą co robić z wieczorną częścią dnia. Zawsze
zabiegane, czymś zajęte a dziś jak zaczarowane – nie mają pomysłu na wieczór.
Przecież od tygodnia marzyły o wolnym popołudniu jak o gwiazdce z nieba. I co?
Znudzone i niezadowolone rozchodzą się każda do swojego pokoju licząc na to, że
czas sam upłynie jakoś bez ich zaangażowania ani pomocy. Wtem! Pukanie do
drzwi. Któż to może być? Akwizytor czy niezapowiedziana wizyta? To drugie –
wujostwo jak zwykle bez żadnej zapowiedzi postanowiło poprzeszkadzać swoim
młodszym kuzynkom. A może nawet przyszli z jakąś tajną misją, na przykład
sprawdzić z zaskoczenia jak małolaty radzą sobie w trudach samodzielnego życia.
Tymczasem ta wizyta dla dziewczyn to ogromna radość. Już nie muszą planować ani
zadowalać się drzemką. Marta w swoim żywiole – zaprasza gości na salony, parzy
kawę, herbatę – wedle życzenia. Ola stawia na stole półmisek ze słodyczami –
tradycyjnie Draże i Pryncypałki od Dr Gerarda. Obok zestaw orzechów także tych,
które wyglądają jak orzeszki, zwą się orzeszkami a nimi w istocie nie są. I tak
na przykład orzeszki ziemne, orzech włoski, czy kokosy podobno wywodzą się z
rodziny strączkowych lub pestkowych. Chociaż potocznie uznane są jako orzechy
to w opinii biologów nimi nie są. Ale co prawda niezależnie od rodowodu smakują
tak samo jak zawsze oraz niezmiennie mają te same dobroczynne właściwości dla
zdrowia. Wystarczy spojrzeć na gromadkę skupioną wokół stołu. Chrupią z
upodobaniem na przemian a to słodycze Dr Gerarda, to znowu orzeszek lub jak kto
woli pestkę, nie zwracając przy tym uwagi na nic innego poza walorami smakowymi
i estetycznymi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz