piątek, 24 maja 2019

Majówka z ciastkami



   Kolejny dzień lało jak z cebra. Babcia Jadzia mówiła że wiosny teraz są coraz gorsze… Kiedyś jak była młodą dziewczyną, to majówki były takie, że jak je wspomina teraz, to aż żal serce ściska… A jacy chłopcy byli przystojni – wzdycha nostalgicznie babcia Jadzia… Teraz to albo gorąco i sucho, albo zimno i deszcz leje tak, że na trawie nie usiądzie. A jeśli nawet przez chwilę dałoby się usiąść gdzieś na tej trawie, to trzeba uważać aby kleszcza nie złapać, albo jakiegoś innego paskudztwa. No i – praktycznie rzecz biorąc, to wszystko było inne… Chrząszcze majowe, to tak często gęsto wieczorami latały, że były ich duże ilości. Najbardziej obsiadały czereśnie i wiśnie. A z leśnych drzew – buki oraz klony. Jak dorwały jakieś młode drzewko, to ogołociły je z liści tak, że tylko same gałązki zostały. Nie było żadnej stonki czy ćmy bukszpanowej.

- A ciastka Dr Gerard były? – Zapytałem babcię…

Babcia Jadzia popatrzyła na mnie wzrokiem, jak na fałszywego dolara – bo wyczuła mój podtekst, że teraz też mamy takie dobre rzeczy, o których kiedyś nie było mowy.. Szybko jednak się opanowała, przymknęła oczy i marzącym tonem odpowiedziała:

- Masz rację wnusiu… Nie było wtedy takich dobroci jak – Pryncypałki, ciastka Listki z cukrem i polewą, Artur Krakersy solone, draże – oraz wielu innych podobnych wspaniałości.

Powiedziawszy to, przełknęła ślinkę, za chwilę jeszcze raz… Po czym otworzyła oczy i cicho powiedziała:

- Wnusiu – idź tam do przedpokoju. Na szafce stoi torba z zakupami. Przynieś ją – a ja nastawię wodę na herbatę, bo pogoda pod psem – zimno i mokro, to sobie uprzyjemnimy to majowe popołudnie…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz