Na łonie natury
Nasi znajomi, z którymi się przyjaźnimy postanowili, że ten weekend
spędzamy na łonie natury. Zgoda zapadła jednoznaczna po obu stronach, prowiant
żywnościowy przygotowaliśmy w sobotę z rana, każdy z obecnych przypominał o
zabraniu słodyczy od dr Gerarda. Pogoda na taki wypad była wymarzona, piękne
słońce, bezwietrznie jak na zamówienie. Bagaży trochę się nazbierało, dobrze,
że pakowne auto, do miejsca gdzie zmierzaliśmy było około półtorej godziny
jazdy. Okolica cudowna, na niewielkim wzniesieniu las sosnowy, gdzie nie gdzie
przeplatany białą brzozą, oddzielone miejsce do grillowania. Po niżej roztaczało
się jezioro z dziką plażą. Tadek po kruckiej obserwacji, stwierdził, że wymarzone
miejsce do wędkowania, dziewczyny już zagoniły, Wojtka do rozpalenia grilla,
same zaczęły przygotowywać kiełbaski i inne mięsko do grillowania. Każdy
pomagał jak potrafił, aby zorganizować jakiś posiłek. Kawa z termosu,
pryncypałki, wafelki w czekoladzie od dr Gerarda, zaspakajały pragnienie
najbardziej głodnym. Wojtek z grillem uwinął się dosyć szybko, teraz nakładał
na papierowe tacki zgodnie, co kto sobie życzył, dokładka też była możliwa.
Małą, Anię interesowały ciastka listki z cukrem i polewą, karmiła motyle i inne
robaczki, które znajdowały się wokół niej. Czuliśmy się wspaniale, a czyste
powietrze, które wdychaliśmy wypełniało nasze płuca. Wróciliśmy do domu
zadowoleni z tak fajnie spędzonego weekendu
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz