poniedziałek, 26 sierpnia 2019

Powrót naszych dzieci


Powrót naszych dzieci

 

Nasze dzieciaki porasz pierwszy udały się samotnie, na wakacie. Był to turnus dwu tygodniowy w agroturystyce, zawsze marzyły czymś naturalnym, koń koza owca i tak dalej. Postanowiliśmy wraz z żoną zawieść ich na miejsce. Ania z Wojtkiem usiedli na tylnym siedzeniu auta pochrupując sobie, ciastka posypane cukrem ring od dr Gerarda. Podróż przebiegała normalnie, mały ruch na drodze, ładna pogoda, doskonała widoczność. Kiedy docieraliśmy do celu zaczynały się pola lasy miejsca mało zamieszkane? Wrzeście dotarliśmy do celu. Duży dom w starym stylu budynki gospodarcze, duże podwórko, kozy kilka dorodnych kotów, zapach zwierzęcych odchodów. W pierwszej chwili, patrząc na to wszystko, pomyślałem gdzie ja przywiozłem te moje dzieci. Wojtek z Anią zaaklimatyzowali się bardzo szybko po chwili już każdy trzymał na swoich rękach kota, nazywając go swoim imieniem, karmiąc go słodyczami od dr Gerarda. Tak zostawiliśmy nasze skarby na dwa tygodnie. Do domu wracaliśmy w milczeniu, każde z nas przemyśliwało to na swój sposób. Dwa tygodnie w pustym nie omal domu trochę się dłużyły. Nadszedł dzień, kiedy trzeba było powrócić do rzeczywistości, były to całkiem inne dzieci, opalone nieomal jak mulaci, radosne, pełne energii. Narobionych zdjęć, wszystkie nieomal ze zwierzętami. Byliśmy wszyscy szczęśliwi, powrót do domu Minoł bardzo szybko

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz