czwartek, 22 sierpnia 2019
Spacer po lesie cz. II
Kiedy dotarliśmy do parkingu przy lesie, gdy otworzyliśmy samochód w nasze nosów wleciał piękny zapach sosny.
Po ominięciu zapór drogowych by nie wjeżdżały dalej w las smochody , ruszyliśmy ubitym traktem. Założyliśmy, że będziemy sobie spacerować po lesie, by rozkoszować się otaczającą przyrodą.
Na początku naszej wędrówki rozpościerał się las iglasty, który niemal w całości składał się z sosny. Gdzieniegdzie tylko porastały jakieś małe krzaki liściaste. Wnuczek zainteresował się szyszkami, których na drodze leżało duża ilość. Zaczął wybierać te duże i zanosił swojej mamie by mu zbierała, bo on sobie je zabierze do domu. Po godzinie nazbierał całą reklamówkę, ciekawe co będzie dalej-pomyślałem sobie.
Nagle wśród drzew pojawiła się wiewiórka, którą zauważył Karol i od tego momentu zapomniał o szyszkach. Teraz jego główne zajęcie było wypatrywanie tych małych rudych zwierzątek. Muszę przyznać, że mieliśmy duże szczęście, bo wiewiórek było sporo.
Nagle droga leśna urwała się, a przed nami pokazała się duża leśna polana z małym jeziorkiem i wypływającym z niego strumyczkiem.
Na obrzeżu polanki leżał duży pień, na którym całą rodzinką postanowiliśmy sobie odpocząć,.
Każdy sięgną po swoje picie, a ja ku radości wszystkich częstowałem słodyczami Dr Gerarda. Na pierwszy ogień poszły wafelki Pryncypałki, a następnie biszkopty Pałeczki kremowe.
Posileni wyruszyliśmy w drogę powrotną.
Kiedy do samochodu było już około pół godziny spaceru, to Karolek sobie przypomniał, ze bolą go nóżki i dziadek musiał go wziąć na barana.
Tak z bagażem dodatkowym na plecach dotarliśmy do samochodu.
Wszyscy stwierdziliśmy, że był to miły spacer,
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz