Szczęśliwie po paru godzinach podróży dotarliśmy do Krakowa.
Mąż Kamil przyjechał po nas na dworzec. Maluchy z radością przywitały tatę. Za
nim wróciliśmy do domu, to wstąpiliśmy do sklepu po zakupy. Zatrzymałam się w
alejce ze słodyczami, by wrzucić do koszyka biszkopty Pałeczki kremowe i
ciastka Tropical produkcji Dr. Gerard. Szybko spakowałam podstawowe produkty i
ustawiliśmy się do kolejki. W aucie otworzyłam ciasteczka i zaczęliśmy je
chrupać. Wszystkim bardzo smakowały. W domu dzieci już nie chciały kolacji
tylko wykąpały się i poszły spać. Kamil opowiadał o problemach z remontem. Po
pracy ociepla dom styropianem. Czasem przyjdzie znajomy do pomocy. Potem mają
przyjść fachowcy do tynkowania. Kolor już wcześniej ustaliliśmy ma być biały z
paskami szarymi. To są męskie prace i ja nie mogę pomóc. Następnego dnia dzieci
chciały wychodzić na rusztowanie. Nie pozwoliłam im, ale bałam się, że nie będą
mnie słuchać. Za parę dni skończy mi się urlop i będę musiała pójść do pracy.
Wcześniej umawialiśmy się, że teściowa z teściem przyjadą i popilnują maluchy.
W warunkach remontowych będzie trudniej upilnować dzieci. Dlatego Kamil
zadzwonił i wytłumaczył jaka jest u nas sytuacja. Teściowa zaprosiła wnuki na
wakacje. W niedzielę całą rodziną pojechaliśmy autem do teściów. Zawiozłam im
kilka paczek smacznych ciastek Dr. Gerarda. Rodzice męża mieszkają w bloku. W
którym są tylko dwa pokoje. Często przyjeżdżamy do nich i przyzwyczailiśmy się
do trudniejszych warunków.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz