W domu u siostry Marysi było głośno. Moja trójka pociech i
siostry dwójka to prawie przedszkole. Dlatego organizowałam im różne zabawy na
świeżym powietrzu. Rzucali do kosza zrobionego prowizorycznie, grali w piłkę,
na skakance. Musiałam być z nimi, bo córka Małgosia jest jeszcze za mała, by
zostać bez opieki. Dodatkowo dzieci wolą jak mają zabawę zorganizowaną. Piękna
pogoda sprzyjała odpoczynkowi. Także robotnikom przy wymianie dachu. W sobotę
Marysię zastępowała koleżanka. Chcieliśmy z dziećmi pojechać do miasta lecz nie
mieliśmy fotelików dla naszych pociech. Siostra wpadła na pomysł rozbicia
namiotu w sadzie dla dzieci. Szwagier złożył namiot, a my wzięliśmy prowiant do
koszyka. Teściowa z teściem byli zaskoczeni takim pomysłem, bo to blisko domu.
Najpierw z siostrą i wszystkimi maluchami poszliśmy na dłuższy spacer. Potem przyszliśmy
odpoczywać do sadu. Szwagier przyniósł przygotowany koszyk. Na wierzchu leżały
smaczne biszkopty Pałeczki kremowe produkcji Dr. Gerarda. Zaraz pochłonęliśmy
całą paczkę. Na powietrzu dzieci więcej
zjadły niż w domu. Szwagier kopał piłkę
z chłopakami, a dziewczynki bawiły się lalkami. Ja z siostrą odpoczywaliśmy na
kocu. podjadając ciasteczka. Sobota była udana i maluchy szczęśliwe. Pod
wieczór zabraliśmy pusty koszyk i zabawki. Natomiast zostawiliśmy namiot.
Szybko upłynęły dni naszej gościny. Na koniec zaprosiłam do nas, gdy będziemy
po remoncie. Obiecali, że przyjadą. Serdecznie pożegnałam się ze wszystkimi i
Marysia podwiozła nas do autobusu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz