Witam
serdecznie. Dzieci w szkole, więc Tatuś może zadbać o swoje zdrowie. Przez całe
wakacje spełniałem obowiązki ojca, dawałem jeść, woziłem na zabiegi, na
treningi, zaprowadzałem do lekarzy, kuzynek, babci oraz byłem animatorem zabaw.
Teraz czas dla mnie. Od czerwca czekałem na zabiegi, które właśnie rozpocząłem.
Jak na złość pogoda się popsuła. Wystarczyło, że ruszyłem rowerem zaczął padać
deszcz. Do ośrodka zdrowia dojechałem przemoczony. Przebrałem się w strój do
gimnastyki wziąłem kilka gryzów wafelka „dr Gerard” i poszedłem na oddział. Jak
zwykle na korytarzu były tłumy pacjentów. Znalazłem wolne miejsce i usiadłem. Czekałem
na wezwanie i słuchałem rozmów. Ciekawy byłem, jakie tematy ludzie poruszą. Nikt
nie rozmawiał o polityce. Ale dużo osób musiało być głodnych, bo tematów
obiadów, słodyczy, diet było mnóstwo. Jakieś panie rozmawiały o robieniu
deserów mlecznych z użyciem krakersów, panowie gadali o schabowym i golonce. Jakieś
dziecko jadło ciastka w kształcie zwierzęcych łapek Cookie Paw. Nie wiem,
dlaczego, czy przez pogodę czy przerwę śniadaniową, ale Panie Pielęgniarki
również rozmawiały o jedzeniu. Przekonywały się, dlaczego ludzie lubią chrupać.
Na innym stanowisku pacjentka dyktowała przepis na Crumble z jesiennych owoców
z ciasteczkami wit’AM ze strony internetowej „dr Gerard”. Chwilę relaksu od
rozmów o żarciu miałem u masażysty. Tam rozmawialiśmy o muzyce, instrumentach. W
końcu masażystą jest gitarzysta mojego zespołu. Jednak gdy wróciłem na korytarz
nie było zlituj. Wokół mnie słychać było: draże, biszkopty, bagietki, krakersy.
Jak mnie zaczęło ssać w żołądku to nie umiem opisać. Przede mną były ćwiczenia
na materacu. Jak ja je wykonałem, nie mam pojęcia. W głowie plątały się myśli o
obiedzie, kawie i ciastku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz