I wreszcie nadeszła sobota, a jak wiemy z wcześniejszych postów to właśnie to jest ten dzień kiedy to państwo Kowalscy udają się do lasu na zbiór jagód. Tego dnia jako pierwszy wstał z łóżka pan Witold i podszedł do okna. Pierwszą czynnością jaką zrobił to było podniesienie rolety opuszczonej na porę nocną. Teraz nic już mu nie przeszkadzało aby mógł przez taflę szkła okiennego spojrzeć na podwórze i rzeczywiście jak wynikało z jego obserwacji to pogodynka się nie pomyliła i zapowiadała się wyśmienita pogoda. Po zlustrowaniu pogody ruszył do łazienki aby się odświeżyć. Nie zajęło mu to długiego czasu i już przygotowuje śniadanko dla nich wszystkich. Po pewnym czasie po mieszkaniu zaczął rozchodzić się smakowity zapach, zasiedli do śniadania mówiąc, a raczej chwaląc się ileż to nazbierają jagód. Gdy tylko skończyli śniadanie to Ola zadzwoniła po swoją koleżankę, a pani Krysia zaczęła przygotowywać prowiant na czas ich pobytu w lesie. Oprócz kanapek zapakowała i także wafelki oraz - krakersy sezamowe Artur i to oczywiście, że te od tak lubianego przez nich wszystkich producenta tych wyrobów jakim jest ich wytwórca Dr Gerard i tak ruszyli na jagodobranie. Na miejsce docelowe z góry upatrzone dotarli akurat gdy słonko zaczęło swoimi promykami ogrzewać ziemię, zabrali się za zbiór jagód. Podczas tego jagodobrania zaobserwowali w niedalekiej odległości od nich przebiegającą sarenkę to znów gdzieś przebiegł zając. Gdzieś około południa postanowili sobie zrobić przerwę na małe co nieco. Po zjedzeniu kanapek przyszła i kolej na te rarytasy od Dr Gerarda, które to przezornie do pochrupania wzięła z sobą pani Krystyna. Zbierali jagody do późnego popołudnia i gdy już uznali, że czas wracać do domu to udali się do niego ale z postanowieniem, że za tydzień powtórzą ten wypad na jagodobranie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz