Dzień
dobry. Nadal mamy piękną pogodę. Co zachęca nas do organizacji wypadów za
miasto. Czasem rowerem a czasem samochodem. Na każdą taką wyprawę zabieramy coś
słodkiego od „dr Gerard”. Zmienia się jednak sposób przechowywania ich. Nie wystarczy
schować do plecaka by nadal były smaczne i nieroztopione. Zostałem zmuszony do
kupna lodówki turystycznej. Słodycze tak, jak my, raz podgrzewamy a raz
chłodzimy by czekolada nie była ciekłą. Wyobraźcie sobie Maltikeks czy
czekoladki Pasja trzymane cztery godziny w nagrzanym samochodzie. Tego typu
przekąskę zawsze przechowuję w lodówce. Dzięki czemu wyroby czekoladowe są
twarde a ciasteczka smaczne. To samo dotyczy własnych wypieków. Co by było z
biszkoptem z galaretką czy jakimś kremem gdy byśmy przechowywali je w
temperaturze pokojowej, albo w plecaku w słoneczny dzień? W moim domu prawie
każde ciasto trzymamy w lodówce, co powoduje wydłużenie okresu świeżości. Oczywiście
zabezpieczając je przed wchłanianiem zapachów z lodówki. Zawsze zapakowane w
szczelne opakowania. Wczoraj moja Teściowa upiekła pyszną drożdżówkę, jadłem ją
zaraz po wyjęciu z piekarnika, więc wiem, co mówię. Spory kawałek dostałem do
domu. Jak miałem to przenieść? By nie sparowała albo by zakalec nie wyszedł. Dobrze,
że miałem, blisko więc owinąłem folią aluminiową i w domu wyłożyłem do
wystygnięcia. Tosia nie mogła się doczekać. Kręciła się po kuchni bez przerwy. Gdy
wszedłem okazało się, że wyjadała kruszonkę z wierzchu ciasta. Tłumaczyła, że
ten cukier jest pyszny. W taki sposób ona zjadała to, co najlepsze a ja resztę.
Teraz ten wypiek leży sobie w lodówce i czeka aż zrobię kawę i sobie kawałek
zjem.
Pozdrawiam L K
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz