Jak to w życiu coś się zaczyna, a żeby mogło się zacząć to
musi coś się skończyć.
Tym razem tak właśnie było, od jakiegoś długiego czasu psuły
nam się relacje w związku partnerskim i jak to życie pisze własne scenariusze, czasami
nieprawdopodobne a jednak prawdziwe.
Pewnego dnia zaiskrzyło między mną a moją dawną i pierwszą
miłością i dalej to już samo się potoczyło. Na nowym miejscu razem osiedliśmy 3
lipca.
Widok pierwszego dnia z goła był skromnie mówiąc
przytłaczający. Mieszkanie do remontu, sterta kartonów porozkręcanych mebli i
całe mnóstwo różnych dodatków a zero widoku na rychłe odgruzowanie. Najlepszym
pocieszeniem w tym całym zamieszaniu okazał się Dr Gerard, dodał nam siły i
energii do działania szczególnie brat fach majster od wszystkiego był bardzo
zachwycony Mafijnymi Choco i wafelkami Pryncypałkami. Ta świeżość i rozkosz w
ustach słodyczy Dr Gerarda zniewoliła brata ale i dodała werwy do rozpoczęcia
remontu.
Oj! Zapewniam było co robić, na początek solidne skrobanie
ścian, kilka warstw farby nie ułatwiało pracy, ale wafelek Pryncypałek i do
przodu. Kurzu co nie miara posprzątaliśmy zeskrobany urobek, zagruntowaliśmy
ściany i chwila przerwy na małe co nieco Dr Gerarda, gdyż ręce ścierpły od
skrobania szczególnie na drabinie. Ściana za ścianą, godzina za godziną, dzień
za dniem kuchenka nie podłączona zlewozmywak jak również pralka też nie,
spartańskie warunki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz