sobota, 22 lipca 2017

Woda i las


Woda i las

 

Mieszkając w dużym mieście, to czasami mam takie odczucie, że czegoś mi brakuje a przecież mam dobrą pracę założyłem rodzinę mieszkanie wydawało bysie niczego więcej nie potrzeba. W rozmowie z mamą, kiedy zadzwoniła, aby zaprosić nas na wakacje czułem jak raduje się moje serce, radość ta była ogromna zresztą nie tylko moja, ale całej rodziny. Poczyniliśmy wszelkie starania związku z tym wyjazdem. Aby dojechać do naszych rodziców trzeba przejechać spory kawałek drogi, Maciek z Ulką siedząc na tylnych siedzeniach, zajadali zwierzaki maślane z dobrze nam znanej firmy Dr Gerard, układając sobie plany, co będą robić podczas pobytu nawsi. Obiad przyrządzony przez mamę pomimo podeszłego wieku wszystkim bardzo smakował. Ania zdradziła mi w sekrecie abym nikomu o tym nie mówi, że wyszuka dobry przepis z deserteki Dr Gerarda, i zrobi pyszne ciasto na wieczorną Posadówka. Kiedy Ania zabrała się za zmywanie naczyń po obiedzie, a dziadkowie udali się na drzemkę po obiedzie ja zabrałem Maćka, aby pokazać miejsca gdzie się bawiłem z kolegami, kiedy byłem w jego wieku, pobliskie jezioro gdzie przychodziliśmy się kąpać, teraz bardziej porosło tciną jag gdyby nikt tu nie przychodził, usiedliśmy nad brzegiem tego jeziora, przytuliłem Maćka obejmując go ramieniem i opowiedziałem kilka przygód związanych z tym miejscem z mojego dzieciństwa

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz