Woda i las
Mieszkając w dużym mieście, to czasami mam takie odczucie,
że czegoś mi brakuje a przecież mam dobrą pracę założyłem rodzinę mieszkanie
wydawało bysie niczego więcej nie potrzeba. W rozmowie z mamą, kiedy zadzwoniła,
aby zaprosić nas na wakacje czułem jak raduje się moje serce, radość ta była
ogromna zresztą nie tylko moja, ale całej rodziny. Poczyniliśmy wszelkie
starania związku z tym wyjazdem. Aby dojechać do naszych rodziców trzeba
przejechać spory kawałek drogi, Maciek z Ulką siedząc na tylnych siedzeniach,
zajadali zwierzaki maślane z dobrze nam znanej firmy Dr Gerard, układając sobie
plany, co będą robić podczas pobytu nawsi. Obiad przyrządzony przez mamę pomimo
podeszłego wieku wszystkim bardzo smakował. Ania zdradziła mi w sekrecie abym
nikomu o tym nie mówi, że wyszuka dobry przepis z deserteki Dr Gerarda, i zrobi
pyszne ciasto na wieczorną Posadówka. Kiedy Ania zabrała się za zmywanie naczyń
po obiedzie, a dziadkowie udali się na drzemkę po obiedzie ja zabrałem Maćka,
aby pokazać miejsca gdzie się bawiłem z kolegami, kiedy byłem w jego wieku,
pobliskie jezioro gdzie przychodziliśmy się kąpać, teraz bardziej porosło tciną
jag gdyby nikt tu nie przychodził, usiedliśmy nad brzegiem tego jeziora,
przytuliłem Maćka obejmując go ramieniem i opowiedziałem kilka przygód
związanych z tym miejscem z mojego dzieciństwa
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz