środa, 20 maja 2020

Ciasteczkac Mafijne Brownie, rower i ja


Witam. Zachciało mi się przejażdżki na rowerze. Wyciągnęłam grata z garażu, i wyruszyłam w trasę. Oczywiście wstąpiłam do sklepu i kupiłam na drogę słodycze firmy ,,Dr Gerard”. Wybrałam ciastka Mafijne Brownie oraz słone przekąski. W plecaku miałam najważniejsze rzeczy na moją drogę. I przygoda się zaczęła. Na trasie rowerowej było pusto, więc jechałam sobie spokojnie. Wsłuchiwałam się w odgłosy budzącej się do życia przyrody. Było super. Jechałam już jakiś czas. Oddalałam się od budynków mieszkalnych. W końcu postanowiłam zrobić sobie przerwę. Zsiadłam z roweru, usiadłam na ławce i sięgnęłam po ciasteczko Mafijne Brownie ,,Dr Gerard”. Było pyszne. Swoje łakomstwo musiałam powstrzymywać, bo zapasy szybko by się skończyły. Po chwili ruszyłam w dalszą drogę. Jechałam już kilkanaście ładnych kilometrów, ale zaczęło coś mi skrzypieć w rowerze. No cóż, zsiadłam i zobaczyłam, że mam, a właściwie nie ja mam, tylko mój rower, powietrza w tylnym kole. Wzięłam ciastka Mafijne Brownie, ale o pompce nie pomyślałam. Myślałam przez chwilę co mam robić. Na pewno musiałam wracać. Nie chciałam dzwonić po pomoc, postanowiłam wracać pieszo. Oj czasami podjechałam, ale nie było to proste. Robiłam sobie częste przerwy na posilenie się ciastkami Mafijne Brownie ,,Dr Gerard”. Całe szczęście, że pogoda mi dopisywała. W końcu dotarłam do domu. Pompka by mi nie pomogła, bo w oponie była wielka dziura. Pozdrawiam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz