Chmury odsłoniły
już tarczę słońca i zaczęło ono świecić tak jasno, że plama na ścianie po kawie
była widoczna znacznie bardziej niż w czasie burzy. Marta zbierając porozwalane
ciastka firmy Dr Gerard - Pełnoziarniste ciastka zbożowe Vit’am, Torcik zbożowy,
pierniki Gingerbreads, krakersy Goldfish, wafelki Pryncypałki – zmęczyła się
tak bardzo, że siódme poty ją oblały. Najbardziej dokuczliwe w sprzątaniu były
krakersy, bo niezwykle delikatne i kruche, porozwalały się po całym pokoju.
Marta najpierw chciała odkurzaczem potraktować owe okruchy, ale stwierdziła że
nie będzie budzić chorego Piotrka. Stwierdziła że wpierw pozbiera to co większe
a odkurzy wtedy jak Piotrek się obudzi. I jak taka spocona, na czworaka
zbierała okruchy, to duszno się jej zrobiło. Wtedy podniosła się aby otworzyć
okno – i zobaczyła tę wstrętną plamę na ścianie w całej okazałości. Tak się
zdenerwowała tą plamą, że pot całkiem oblał Martę. Kiedy już otworzyła okno, to
poczuła jak gorące i wilgotne powietrze buchnęło z zewnątrz do środka. Nie
wiedziała co ma zrobić – zamknąć to okno z powrotem, czy dusić się domowym powietrzem. Wybrała takie
rozwiązanie, że zostawi otwarte okno i zrobi przeciąg, otwierając drzwi na
taras po przeciwnej stronie. Ocierając ręką pot spływający z czoła, wyszła z
pokoiku na korytarz, aby przejść do pokoju po przeciwnej stronie, gdzie leżał
chory Piotrek. Tyle że Ten już nie leżał, tylko właśnie w tym momencie zmierzał
z prędkością niemal przekraczającą barierę dźwięku, do toalety. Tak się akurat
niefortunnie złożyło, że wpadł on całym pędem w Martę, która się przewróciła –
na szczęście niegroźnie. A Piotrek jakoś na czas wyrobił na zakrętach – i za
chwilę wydał okrzyk wielkiej ulgi…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz