czwartek, 24 września 2020

Pretekst



   Druty telefoniczne w rejestracji przychodni POZ, rozgrzane do czerwoności. Pielęgniarki za to, pewnie jeszcze bardziej – do białości. Zachowywały jednak pozornie stoicki spokój. Atmosfera jednak była tam bardzo gęsta – i jak w beczce prochu wystarczyłaby jedna jedyna iskierka aby doszło do potężnej eksplozji, tak i w tejże przychodni wystarczyłoby aby choć ktoś jeden jedyny popuścił sobie choć odrobinę wodzy nerwów, to by wszystko to pieprzno z wielkim hukiem. Na chwilę nerwową atmosferę rozładował lekarz, który wchodząc do budynku z pakunkiem, zrobił to tak niefortunnie, że wszystkie opakowania wykwintnych smakołyków firmy Dr Gerard rozsypały się na posadzkę przychodni. A ponieważ stało się to tuż przed ladą rejestracji, to wszystkie pielęgniarki miały z tego powodu wielki ubaw i rozrechotały się jak żaby. Przy okazji wydało się też to, co tam pan doktor przyniósł… A były tam takie smakowitości jak:
- Pełnoziarniste ciastka zbożowe Vit’am
- Torcik zbożowy
- pierniki Gingerbreads
- krakersy Goldfish
- wafelki Pryncypałki
Całe szczęście że w środku wszystkie wymienione produkty ocalały i wyszły z tego karambolu bez najmniejszego szwanku. Natomiast dziwnym zbiegiem okoliczności, od tej pory zaczęły się „wycieczki” pod byle pretekstem do gabinetu owego lekarza. Nawet jedna z lekarek wybrała się na dłuższą osobistą konsultację, aby porozmawiać rzekomo o pewnym przypadku jednego z jej pacjentów. A ta konsultacja – i owszem – była, ale trwała do momentu zrobienia kawy przez lekarza w ekspresie i poczęstowania pysznymi ciasteczkami. Inna sprawa to taka, że ów lekarz ma niezwykle dobre serce – i dlatego jest również niezwykle przez wszystkich lubiany.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz