I tak zaraz po dojściu do przedpokoju pan Witold obuł buty i założył kurtkę następną rzeczą jaką zrobił to było wzięcie skrzyneczki ze sprzętem wędkarskim oraz wędek i tak uzbrojony w swoje skarby wyszedł z mieszkania. Jako, że mieszkał na pierwszym piętrze kondygnacji bloku to do pokonania do drzwi od klatki schodowej miał zaledwie kilkanaście schodów, które to pokonał w bardzo szybkim tempie. Gdy już przekroczył próg drzwi wejściowych do bloku to się na chwile zatrzymał i spojrzał w niebo. Na niebie widać było jak dopiero co słonko wstaje i zaczyna z lekka omiatać ziemię swoimi promykami. Po takim zlustrowaniu nieba udał się w dalszą drogę czyli na parking osiedlowy gdzie był zaparkowany jego samochód. Gdy już do niego dotarł to otworzył drzwiczki i zajął miejsce za kierownicą jeszcze wydobył z siateczki wafelek pryncypałek od najlepszego jego zdaniem producenta tych słodkości jakim jest ich wytwórca Dr Gerard i chrupiąc go ruszył z miejsca. Tak jak wiemy podczas drogi na miejsce wędkowania czyli nad rzekę wziął on z sobą dwóch kolegów i ich także podczas drogi poczęstował swoimi słodkościami, a oni tylko zachwycając się smakiem dopytywali się o nazwę producenta, wreszcie dotarli do miejsca docelowego i teraz każdy z nich udał się w swoje miejsce. Jako pierwsze branie to miał pan Witold szczupaka i wyciągnął dorodną sztukę chociaż i trochę się pogimnastykował z jego wyciągnięciem. Ogółem sumując ten wyjazd na wędkowanie może on jak i jego koledzy zaliczyć za udany, a na drogę powrotną jeszcze zostało im trochę wafelek pryncypałek.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz