piątek, 18 września 2020
Na ryby
Z Rafałem byłem umówiony już dawno, że zrobimy sobie wypad na ryby, ale nigdy nie mogło dojść do skutku jak nie z mojej strony, to jego jakieś nieprzewidziane przeszkody. Poranek był słoneczny i bezwietrzny, jadąc samochodem w umówione miejsce, które Rafał wybrał pogryzaliśmy wafelki pryncypałki od dr. Gerarda. Słuchałem opowieści Rafała o rybach, jego i jego kolegów. W miejsce w które podjechaliśmy, stało dwóch wędkarzy nie chcąc im przeszkadzać przejechaliśmy na druga stronę jeziora, rozłożyliśmy swój sprzęt do łowienia termos z gorącą kawą, kanapki zrobione w pośpiechu, nadeszła chwila aby coś zjeść. Rafał wyjął słodycze różnego rodzaju od dr. Gerarda. Tak zajadając, zwracaliśmy uwagę na nasze zarzucone wędki czy coś nie bierze, mój spławik zaczął się dziwnie zachowywać, aż wreszcie zanurzył się całkowicie, był to okoń odpowiednich rozmiarów, połowy nasze trwały kilka godzin, deszcz siąpił coraz bardziej trzeba było zwijać sprzęt i wracać do domu. Połowem naszym niebyło się co chwalić, żona Rafała patrzyła na nas z politowaniem na przemokniętych i przemarzniętych rybaków, a kiedy zerknęła do naszych wiaderek parsknęła śmiechem. Zrobiła nam gorącej herbaty z cytryną i poczęstowała smacznym ciastem, a był to sernik nowojorski na spodzie z ciastek zbożowych witam ze strony http://drgerard.eu/przepisy
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz