W ostatnich dniach moi Rodzice obchodzili rocznicę ślubu. W trakcie trwania małżeństwa dorobili się emerytury i chorób. Od młodych lat ciężko pracowali, aby zapewnić swoim dwóm synom wikt i opierunek. Słodyczy „dr Gerard” jeszcze wtedy nie znali. Jakiś czas temu doczekali się wesel i przyjęli synowe do rodziny. Teraz mają czworo wnucząt i czują się spełnionymi dziadkami. Zawsze mają dla maluchów wafelki Pryncypałki lub pierniki Gingerbreads. Gdy przyszedł czas świętowania ich jubileuszu, zaprosili całą rodzinę. Nie chcieli robić imprezy w lokalu. Babcia uparła się, że ugości nas u siebie w domu. Aby trochę jej ułatwić, w ramach kwiatka przygotowaliśmy deser ze strony „dr Gerard” https://drgerard.eu/sernik-bez-pieczenia-z-pryncypalkami-classic/. Zainteresowanych odsyłam do linku. Zwrócę tylko uwagę, że wykorzystane w nim są wafelki Pryncypałki. Brat przygotował sałatkę tropikalną a ciocia przyniosła rybę w galarecie. Babcia stanęła na wysokości zadania. Przygotowała stoły i zastawę oczywiście nie sama, zawsze może liczyć na swojego męża. Jak potrzeba siły lub trzeba zrobić coś nieprzyjemnego, zleca to Dziadkowi. Na tą imprezę musiał dostarczyć wszystko, od przypraw, przez słodycze, napoje do dodatkowych krzeseł i stołów. Gdy wybiła godzina uroczystości, wszyscy byli na czas +-5 minut. Tort, szampan, odśpiewanie „Sto lat…” i można było usiąść i rozmawiać. Brakowało tylko tańców. Jednak w budynku wielorodzinnym, lepiej nie wkurzać sąsiadów. Humory nam dopisywały, apetyt również, czas upływał zbyt szybko. Zanim się spostrzegliśmy zegar wybijał północ. Oznaczało to koniec imprezy, przynajmniej dla nas. Wróciliśmy do domu. Pocieszałem się tym, że następnego dnia po południu idziemy na poprawiny.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz