Nadchodzą
ferie zimowe, zostały ostatnie godziny szkoły. Plany mieliśmy szerokie. Pogoda nie
dopisała. Temperatura w okolicy 0 stopni, to za mało. Rano szron, w południe
kałuże a wieczorem ślizgawica. Sanki nasmarowane, buty i spodnie narciary przygotowane.
I co? My będziemy jeździć na rowerze i rolkach. Coś się porobiło z klimatem. W dodatku
moje dziecko nadal bierze antybiotyk na zapalenie oskrzeli. Dzisiaj odwiedziła
nas moja Teściowa. Przy kawie i ciastku „dr Gerard”, rozmawialiśmy na temat wypieków.
Ja mam niewielkie doświadczenie w przeciwieństwie do Mamusi. Rozmowę taką można
zacząć jak bajkę, dawno, dawno temu. Lub za dziada pradziada. Każda gospodyni
wynosi umiejętności i przepisy z „domu”. Ucząc się od mamy a mama od swojej a
ta od babki, prababki itd. Na pytanie, od kiedy ludzie zaczęli piec ciasta i
ciastka? Można odpowiedzieć: od zawsze. Od stworzenia człowieka, istota ta
musiała jeść. Metodą prób i błędów i podpatrując dzikie zwierzęta, człowiek poznał,
co jest słodkie a co kwaśne czy gorzkie. Nie od dziś mówi się „lubię to jak
misiu miodek”. A gdy człowiek nauczył się z ziarna wyrabiać mąkę i piec placki,
zrobiono pierwsze kroki do cukiernictwa. Mistrzowie korzystając z tego, co
mieli pod ręką, odkryli przyprawy: korzenne, roślinne a z owoców drzew i
krzewów uzyskano nadzienie czy dodatki, nawet trzcina została wykorzystana do
uzyskiwania cukru. Idąc dalej tokiem rozumowania i poszukiwania wiedzy,
człowiek nauczył się wytwarzać lekarstwa, alkohol i inne używki. Ciekawe czy
miś koala, czy to człowiek odkrył relaksujący wpływ substancji w liściach
eukaliptusa?
Tak
od Mafijne Choco i PryncyTorcik dotarliśmy do prehistorii i ewolucji Darwina. Pozdrawiam
L K
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz