Kolęda.
Moi rodzice, radośni i szczęśliwi po dniu babci i dziadka,
za kilka dni znów będą świętować. Odwiedzi ich ksiądz z pobliskiej parafii z
wizytą duszpasterską. Wierzcie mi, dla nich to
wielkie święto, niemałe wydarzenie. Właśnie dlatego zarówno porządkom,
jak i przygotowaniom kulinarnym nie było końca. W naszej rodzinie jest zwyczaj
podejmowania kolędującego księdza kolacją. Co roku ten sam dylemat, czym go najlepiej
ugościć, co mu najbardziej będzie smakowało itp. Przekonywanie mojej mamy, że
ksiądz to taki sam człowiek jak my i na pewno nie pogardzi żadnym
poczęstunkiem, zapewnianie że przecież
wyśmienicie gotuje i cokolwiek przygotuje będzie smaczne nie miało wpływu na gorączkowe przygotowania.
Kiedy w końcu uzgodnili jakie danie przygotują
na ciepło, co będzie podane z
przystawek, jakie będą sałatki, nie mogli dojść do porozumienia co do
deseru. Ojciec twierdził, że najlepiej zrobić te zapiekane pierniczki z owocami
, a mama , że lepiej karpatkę dla leniwych. Co do jednego byli zgodni, że na cokolwiek
się zdecydują to na pewno z wykorzystaniem produktów z firmy Dr Gerard. Na
stronie deseroteki tej firmy można znaleźć tak wiele propozycji, że można po
prostu wyczarować z nich istne cuda. Przepychankom
słownym nie było końca. Poproszono mnie o rozstrzygnięcie sporu. No i co tu
zrobić, jak dyplomatycznie z tego wybrnąć?
Przecież nie mogłam opowiedzieć się za żadną ze stron, aby nie urazić
drugiego. Postanowiłam, że deser sama przygotuję i przywiozę. Oboje pochwalili
ten pomysł. Ja, co prawda skorzystałam z przepisów na stronie deseroteki Dr
Gerarda, ale zdecydowałam się na przygotowanie sernika nowojorskiego. Nie dając im sposobności do jakichkolwiek
zmian, przygotowane ciasto przywiozłam
wczesnym rankiem w dniu kolędy. Dołożyłam jeszcze pryncytorcik i paczkę markiz
mafijnych choco z firmy Dr Gerard. Postawieni przed tym faktem, zaakceptowali
sytuację. Wszyscy byli usatysfakcjonowani.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz