niedziela, 22 stycznia 2017

Kolęda.

Kolęda.


Moi rodzice, radośni i szczęśliwi po dniu babci i dziadka, za kilka dni znów będą świętować. Odwiedzi ich ksiądz z pobliskiej parafii z wizytą duszpasterską. Wierzcie mi, dla nich to  wielkie święto, niemałe wydarzenie. Właśnie dlatego zarówno porządkom, jak i przygotowaniom kulinarnym nie było końca. W naszej rodzinie jest zwyczaj podejmowania kolędującego księdza kolacją. Co roku ten sam dylemat, czym go najlepiej ugościć, co mu najbardziej będzie smakowało itp. Przekonywanie mojej mamy, że ksiądz to taki sam człowiek jak my i na pewno nie pogardzi żadnym poczęstunkiem, zapewnianie  że przecież wyśmienicie gotuje i cokolwiek przygotuje będzie smaczne  nie miało wpływu na gorączkowe przygotowania. Kiedy w końcu uzgodnili  jakie danie przygotują na ciepło, co będzie podane z  przystawek, jakie będą sałatki, nie mogli dojść do porozumienia co do deseru. Ojciec twierdził, że najlepiej zrobić te zapiekane pierniczki z owocami , a mama , że lepiej karpatkę dla leniwych. Co do jednego byli zgodni, że na cokolwiek się zdecydują to na pewno z wykorzystaniem produktów z firmy Dr Gerard. Na stronie deseroteki tej firmy można znaleźć tak wiele propozycji, że można po prostu wyczarować  z nich istne cuda. Przepychankom słownym nie było końca. Poproszono mnie o rozstrzygnięcie sporu. No i co tu zrobić, jak dyplomatycznie z tego wybrnąć?  Przecież nie mogłam opowiedzieć się za żadną ze stron, aby nie urazić drugiego. Postanowiłam, że deser sama przygotuję i przywiozę. Oboje pochwalili ten pomysł. Ja, co prawda skorzystałam z przepisów na stronie deseroteki Dr Gerarda, ale zdecydowałam się na przygotowanie sernika nowojorskiego.  Nie dając im sposobności do jakichkolwiek zmian, przygotowane ciasto  przywiozłam wczesnym rankiem w dniu kolędy. Dołożyłam jeszcze pryncytorcik i paczkę markiz mafijnych choco z firmy Dr Gerard. Postawieni przed tym faktem, zaakceptowali sytuację. Wszyscy byli usatysfakcjonowani.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz