Kawa smakowała
wyjątkowo, może dlatego że pić mi się chciało okropnie… Powietrze było chyba
bardzo suche. Najbardziej dało się ono mnie i wujkowi Frankowi. Chyba obaj
spaliśmy najbliżej kaloryferów! Choć moja żona i ciotka Dorotka twierdzą, że
one spały jeszcze bliżej grzejników a wcale im tak gardła nie wyschły… Ale cóż
– widocznie ja, jak i wujek Franek, jesteśmy bardziej wrażliwi! Pochwaliłem
ciotkę Dorotkę, że robi najlepszą kawę na świecie – a ona zadowolona była z tej
mojej uwagi. Dodała mi za to do niej smaczne ciastko – pryncytorcik. To był już
ostatni taki, bo dzieciaki wcześniej zjadły już wszystkie – tak im smakowały!
Takie pryncytorciki produkuje firma Dr. Gerard. Są one naprawdę bardzo smaczne!
Zresztą nie tylko te, ale też inne ciastka które robią są świetne – na
przykład: Mafijne Choco, Witam Ciastka na dzień dobry, zwierzaki maślane, czy
też zwierzaki wielozbożowe. Wszystkie wymienione zostały również podane przez
ciotkę Dorotkę do porannej świątecznej kawy. Miał być też jakiś obowiązkowy świąteczny
deser, wykonany przez ciotkę Dorotkę – właśnie z tych ciastek Dr. Gerard, ale
jednogłośnie stwierdziliśmy, że może być po po obiednim spacerze. Widać było,
że ciotce Dorotce zrobiło się nieco przykro z tego powodu, ale udała że
wszystko jest w porządku. A jak obiecałem, że po poobiednim spacerze zjem
podwójną porcję tego deseru, to ciotka Dorotka była naprawdę już całkiem
zadowolona. Opowiadałem o tym, jaki to miałem dziwny sen… W międzyczasie
śpiewaliśmy kolędy. Wujek Franek w pewnym momencie stwierdził, że rzeczywiście
po obiedzie pójdziemy „po kolędzie” – i poszedł po saksofon…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz