czwartek, 26 stycznia 2017

Zimowa zabawa.

      Zimowa zabawa. 

  Zima w tym roku dopisuje, jest trochę śniegu, mróz nie duży, więc dla naszych malusińskich wielka frajda.
Podczas ostatnich odwieddzin wnuka, obiecałem mu, że następnym razem pójdziemy do lasu by ulepić bałwana.  Wiedziałem, że na perno będzie pamiętał i przy najbliższej jego wizycie, to zapewne będę musił iść z nim.
Zaraz w poniedziałek poszedłem do sklepu by kupić mu ciepłe rękaawiczki, z przede wszystkim takie ortalionowe, by nie zmarzły mu rączki. Zakupiłem też trochę słodyczy Dr Gerarda, które są jego ulubioną przekąską.  Kupiłem Kremisie z nadzieniem śmietankowym w czekoladzie,  Zwierzaki maśłane kruche ciasteczka w kształcie zwierzaków, o które zawsze upomina się wnuczek.
Tak zaopatrzony czekałem jego przyjścia.
We środę koło 10 -tej przyszedł wnuk Bartuś i już w drzwiach oznajmił;
Dziadziuś to idziemy, bo bałwana trzea lepić.
Jak obiecałem, tak szybko się ubrałem i poszliśmy do lasu.
   Po krótkim poszukiwaniu dotarliśmy na małą polank.
  Na tej polance zaczęliśmy lepić bałwana.
Pogoda nam dopisała, bo było słonecznie i śnieg dobrze się lepił.
Po godzinie stanął bałwan, tylko zapomnieliśmy o czapce sla niego, więc musieliśmy wrócić do jakąś miskę do domu.
Po drodze dałem Bartusiowi paczkę zwierzaków, którą zjadł nim dotarliśmy do domu.
W piwnicy znalazłem dziurawą czerwoną miskę dwa węgielki drzewne i marchewkę, to wszystko będzie nam potrzebne do dekoracji bałwana.
Bartek nie chciał ani słlyszeć, że może jutro pójdziemy skończyć bałwana, tylko stwierdził, że teraz musimy iść, bo bałwankowi będzie zimno bez tej czapiki.
Tak, więc poszliśmy bałwanka ubrać w czaapkę i przyozdobić mu twarz, a raczej uzbroić w oczy i nos.
Muszę przyznać, że bałwanek wyszedł nam niczego sobie.
Zrobiłem Bartkowi pamiątkowe zdjęcie z bałwankiem i wróciliśmy do domu na pyszny obiad, który przygotowała babcia. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz