poniedziałek, 23 stycznia 2017

Na Wigilię... I nie tylko




   Wigilia w tym roku była u ciotki Dorotki i wujka Franka. Taka decyzja zapadła rok wcześniej. A dlaczego taka decyzja zapadła – i kto o tym zadecydował??? Sam los tak sprawił! A w zasadzie, to wujek Franek… Wyciągnął los, że to właśnie oni będą przygotowywali Wigilię rodzinną. Tak dzieje się u nas od lat, że potomni babci losują, kto będzie przygotowywał Wigilię kolejnym razem. I tak właśnie stało się oto, że tym razem mamy spotkać się u D&F! Taki sposób wyboru miejsca istnieje od czasu kiedy zmarł dziadek. To on podobno zadecydował – no może zażyczył sobie – aby taki sposób spotykania się rodziny w Wigilię, właśnie się odbywał. Dziadek miał wielki szacunek u wszystkich w całej rodzinie. Każdy przystał na taką propozycję – i taki sposób istnieje już od lat. Od lat spotykamy się – rok rocznie u kogoś innego – ale to nie znaczy, że wszyscy tak beztrosko zwalamy się komuś pod dach – i święto… Nie, nie! Zanim się zbierzemy, to dzielimy się wszyscy obowiązkami które ciążą w przygotowaniu się do Świąt. Nam tym razem przypadła przyjemność przygotowania barszczu, oraz jakichś słodkości. A skoro Boże Narodzenie, to musi być makowiec i serowiec. Tymi rzeczami zajęły się jednak kobiety – ja nie mam głowy do pieczenia… Jednak postawiłem przed sobą zadanie takie, aby zrobić jakiś deser na zimno. Pomyślałem że bazą do wykonania tego deseru, będą ciastka firmy Dr. Gerard – słodycze tej firmy dla mnie są najlepsze i gorąco je każdemu polecam! Postanowiłem zrobić coś w stylu kutii – tyle że trochę inaczej. Wykorzystałem do tego: 2 paczki Witam Ciastka na dzień dobry, puszkę masy kajmakowej, różne bakalie, mak, przyprawy korzenne. Masę kajmakową dodatkowo zagęściłem jeszcze cukrem i podgrzewając,  dokładnie wymieszałem. Teraz masa stygła – a ja pokruszyłem ciastka i posiekałem bakalie. Do lekko ciepłej masy wrzuciłem wszystkie składniki i dokładnie wymieszałem. Po chwili, kiedy masa stała się plastyczna, uformowałem cienkie paski na pergaminie i zawinąłem. Jak już dobrze wszystko zastygło, pokroiłem wszystko w kilku centymetrowe kawałki. Część moich przysmaczków obtoczyłem w gorzkiej, część w białej startej czekoladzie. Podobno wszystkim bardzo smakowało.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz