czwartek, 28 czerwca 2018

Ciasto ciotuchny cz.I

Witam. Patrząc w okno i podjadając słodycze ,,Dr Gerard”, przypomniałam sobie o pewnej opowieści mojej  starej cioci.  Ciocia, bardzo ale to bardzo tęskni  za czasami PRL. Nie wiem dlaczego. Zjadając ciastka Mafijne Choco i czekoladki ,,Dr Gerard”, napiszę Wam co ona mi mówiła. I podam Wam przepis na peerelowskie ciasto.  A oto opowieść mojej cioteczki. ,,Zbliżały się ostatki, postanowiłam z tej okazji upiec ciasto, sobie, dzieciom albo i  nawet niespodziewanym gościom.  Przepis kiedyś znalazłam w stareńkim zeszycie, który pochodził jeszcze  z czasów mojej babci. Po latach postanowiłam to ciasto upiec, kiedy panował głęboki PRL i gdy  brakowało albo wszystkiego, albo tego, albo owego, a gospodynie dzieliły się przepisami na różne potrawy. A na te ciasta i potrawy składniki  ciężko zdobywały w mozole różnych kombinacji handlowych… Tu mała przerwa w pisaniu, ponieważ skończyły mi się ciasteczka Mafijne Choco i Witam ciastka na dzień dobry ,,Dr Gerard”. Z mojej strony, tutaj nastąpi mała dygresja, niech żałują, że takich ciastek wtedy nie było jak słodycze ,,Dr Gerard”. Wracam do opowiadania  cioci. ,,To były złote czasy , ona tak wspominała, oczywiście dla kuchni domowej. Uprzyjemniano sobie życie między innymi rozmaitymi ciastami, a potem staniem w kolejkach. Specjalistką od ciast byłam żadną. Wiele ich mi się nie udawało , ale jak one smakowały, a najbardziej  słynne moje zakalce cdn. W kolejnym poście, dokończę swoją opowieść. Pozdrawiam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz