Z każdą minutą robiło się coraz
parniej, aż trudno oddychać. Na popołudnie zapowiadano burze, to pewnie dlatego
powietrze stawało się takie ciężki. Babcia Oli i Marty zajechała rowerem przed
dom. Z trudem wróciła ze sklepu. Usiadła ciężko na ławce pod lipą. Ola widząc
zmęczenie na twarzy swojej babci przyniosła kubek wody i zabrała ciężkie siatki
z zakupami z jej rąk. Po chwili dziewczyna znów pojawiła się na podwórzu obok
babci. Starsza kobieta po kilku łykach zimnej wody doszła do siebie. W pewnym
momencie przypomniała sobie o czymś ważnym i sięgnęła do torebki, w której
trzymała dokumenty i inne osobiste rzeczy. Wyciągnęła z niej Pryncytorcik Dr
Gerard. O dziwo nie zmienił swojej konsystencji w tym upale. Skurzana torebka
ochroniła go przed słońcem i rozgrzanym powietrzem. Ola otrzymała od babci
malutki, słodziutki upominek. Mimo, że dziewczyna osiągnęła pełnoletność,
babcia wciąż ma dla niej moc czułości i rozpieszcza ją gdy tylko nadarzy się
okazja. Odkąd Marta wyjechała do szkoły Ola bardziej zbliżyła się do babci.
Teraz ona jako jedyna obecna na co dzień wnuczka służy babci pomocą, gdy tylko
czas jej pozwala. Dziewczyna ze smakiem zjadła okrąglutki, chrupiący wafelek w
czekoladowej polewie o wdzięcznej nazwie Pryncytorcik Dr Gerard i odniosła
szklankę po wodzie do domu. Staruszka została sama pod lipą, co chwilę zerkając
w górę na niebo. Wypatrywała powyżej horyzontu chmur zwiastujących opady
deszczu. Jednak te nie pojawiały się a powietrze wciąż stawało się coraz gęstsze
od wzmagającego się upału.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz