Witam.
Biegając po wielkim sklepie wpadłam na półkę ze słodyczami firmy ,.,Dr Gerard”.
Złapałam kilka paczek różnych ciasteczek i włożyłam je do koszyka. Dopiero w
domu zobaczyłam, że były to Torcik c-moll kokosowy, ciastka francuskie posypane
sezamem itp. Otworzyłam paczkę i znalazłam się na innym świecie. Zapomniałam co
miałam robić, a trochę tego było. Siedziałam jak królewna w wielkim fotelu i
zajadał się pysznymi ciasteczkami ,,Dr Gerard”. Marzyłam o szumiącym morzu,
plaży itp. rzeczami. Wolałabym, żeby mój szanowny mąż do końca nie wiedział o
czym marzyłam hi hi hi. Mogłoby być gorąco w domu, i to nie z powodu upałów jakie
panują za oknem. Kiedy skończyła mi się jedna i druga paczka ciastek Torcika
c-moll kokosowego, leniwie udałam się do kuchni. Włączyłam muzykę taką od
serduszka, śpiewałam, tańczyłam i przygotowywałam obiad. Niestety jak się
okazało potem, obiad w tym dniu nie był jadalny. Wszystko przesoliłam
przepieprzyłam . Musiałam zamówić pizzę, dzieci były zachwycone. Mąż jednak zadawał
pytania , jak do tego doszło, ze cały obiad wylądował w koszu. Sugerował , że
rozmawiałam z koleżankami przez telefon, potem
że grałam w jakąś głupkowatą grę na komputerze. Domysłów było co nie
miara. A ja z tajemniczym uśmiechem, i sięgając po kolejne ciasteczko znów
udałam się do krainy marzeń. Morze szumiało, słychać było śpiew mew itp. Było
miło, dopóki mąż szturchnął mnie i zapytał czy dobrze się czuję, bo mówi do
mnie już pół godziny i bez żadnej z mojej strony reakcji. No cóż, czas było
wracać do szarej rzeczywistości. Pozdrawiam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz