Już pociechy nie mogły doczekać się na przyjazd babci. Ona
ich rozpieszcza i zawsze kupuje prezenty. Pojechałam z dziećmi na dworzec po
gościa. Pociąg był opóźniony pół godziny. Najgorsze jest czekanie i marudzenie
maluchów. Wstąpiliśmy do biedronki po wodę mineralną, ale pociechy wynalazły
ulubione ciastka francuskie posypane sezamem produkcji dr. Gerarda. W końcu
pociąg szczęśliwie dojechał do celu. Syn zauważył wysiadającą babcię i chciał
do niej biegnąć. Zatrzymałam go i razem skierowaliśmy się do gościa. Maluchy
rzuciły się na kobietę, jakby dawno ją nie widziały. Wszyscy zapakowaliśmy się
do auta i wróciliśmy do domu. Mama w pierwszej kolejności dała wnukom upominki. Marysia dostała piórnik
i sukienkę, a Michałek puzzle. Wiedziały, że babcia nigdy nie daje im słodyczy.
Dlatego nie myślały o nich. Już podgrzewałam obiad, ale mama zapragnęła napić
się kawy. Dobrze pomyślałam, to poczekamy na męża i wspólnie zjemy. Na talerzyk
wyłożyłam słodycze dr. Gerarda. Zrobiło się cicho, aż pobiegłam do pokoju
dzieci. Razem według rysunku układały puzzle. Zaproponowałam mamie drzemkę, ale
nie chciała słuchać. Przy kawie i
smacznych ciasteczkach rozmawiałyśmy na rodzinne tematy. Wspólnie z mężem
ustaliliśmy, że zaproponujemy mojej mamie, aby z nami zamieszkała. Niestety już
kilka razy jej to proponowaliśmy, ale mama najlepiej czuje się u siebie.
Dodatkowo jeszcze pracuje zawodowo. Pochłonięci rozmową nawet nie zauważyliśmy,
że minęły dwie godziny. Szybko zaczęłam podgrzewać obiad. Za parę minut
przyjechał mąż i całą rodzinką zjedliśmy ziemniaki z karczkiem pieczonym. Na
deser podałam wcześniej kupione lody.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz