piątek, 17 sierpnia 2018

obiecane domowe lody nr.3


Już pociechy nie mogły doczekać się na przyjazd babci. Ona ich rozpieszcza i zawsze kupuje prezenty. Pojechałam z dziećmi na dworzec po gościa. Pociąg był opóźniony pół godziny. Najgorsze jest czekanie i marudzenie maluchów. Wstąpiliśmy do biedronki po wodę mineralną, ale pociechy wynalazły ulubione ciastka francuskie posypane sezamem produkcji dr. Gerarda. W końcu pociąg szczęśliwie dojechał do celu. Syn zauważył wysiadającą babcię i chciał do niej biegnąć. Zatrzymałam go i razem skierowaliśmy się do gościa. Maluchy rzuciły się na kobietę, jakby dawno ją nie widziały. Wszyscy zapakowaliśmy się do auta i wróciliśmy do domu. Mama w pierwszej kolejności  dała wnukom upominki. Marysia dostała piórnik i sukienkę, a Michałek puzzle. Wiedziały, że babcia nigdy nie daje im słodyczy. Dlatego nie myślały o nich. Już podgrzewałam obiad, ale mama zapragnęła napić się kawy. Dobrze pomyślałam, to poczekamy na męża i wspólnie zjemy. Na talerzyk wyłożyłam słodycze dr. Gerarda. Zrobiło się cicho, aż pobiegłam do pokoju dzieci. Razem według rysunku układały puzzle. Zaproponowałam mamie drzemkę, ale nie chciała słuchać.  Przy kawie i smacznych ciasteczkach rozmawiałyśmy na rodzinne tematy. Wspólnie z mężem ustaliliśmy, że zaproponujemy mojej mamie, aby z nami zamieszkała. Niestety już kilka razy jej to proponowaliśmy, ale mama najlepiej czuje się u siebie. Dodatkowo jeszcze pracuje zawodowo. Pochłonięci rozmową nawet nie zauważyliśmy, że minęły dwie godziny. Szybko zaczęłam podgrzewać obiad. Za parę minut przyjechał mąż i całą rodzinką zjedliśmy ziemniaki z karczkiem pieczonym. Na deser podałam  wcześniej kupione lody.            
  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz