poniedziałek, 20 sierpnia 2018

Przed pierwszym meczem



   Pomiędzy różnego rodzaju czerwcowymi wydarzeniami – typu rocznice, urodziny, imieniny – to miało miejsce wydarzenie, na które bardzo wiele osób czekało od dwunastu lat. Takie szaleństwo na świecie występuje co cztery lata, lecz my czekaliśmy z niecierpliwością, oraz ogromną nadzieją od 2006 roku. Mowa rzecz jasna dotyczy Finałów Mistrzostw Świata w Piłce Nożnej. Od kiedy zakwalifikowaliśmy się do tego turnieju po raz ósmy, to w całej Polsce nastąpiła prawdziwa euforia – a media dodatkowo tak nakręcały atmosferę, że wielu fanów poczuło, iż jesteśmy już „mistrzami” – jeszcze przed rozpoczęciem turnieju. Przyznam szczerze, że sam nieco uległem tej propagandowej machinie i nie mogłem doczekać się pierwszego meczu naszych „orłów”. Mecz ten wypadał we wtorek, szóstym dniu turnieju – 19 czerwca o godzinie 17:00 polskiego czasu. Zwycięstwa nad rzekomo rozpracowaną od momentu losowania drużyną Senegalu byłem pewny, jak dziury w kieszeni, która zrobiła mi się w dżinsach od noszenia kluczy. Odpowiednio przygotowałem się pod względem zasobu wszelakiego rodzaju napojów, oraz ciastek Dr Gerard. Z Tomkiem – sąsiadem z naprzeciwka ugadaliśmy się, że będziemy kibicować wspólnie. Zrobiliśmy zatem losowanie u kogo oglądniemy pierwszy mecz. Wyszło na to że u mnie. Rano poszedłem zrobić zakupy. Kiedy podszedłem do regału z ciastkami, to było przy nim sporo osób. Każdy kupował coś do przegryzania na mecz. Wrzuciłem do wózka sporo opakowań Krakersa Artur Mix 100g, bo bardzo smakowały mi w zupie – krem u Małgosi na imieninach. Takie słone przekąski, to świetna rzecz na mecz – i nie tylko. Poza tym kupiłem też:
- ciastka francuskie posypane sezamem
- Torcik c-moll kokosowy
- torcik zbożowy
A te torciki to na zwycięską fetę!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz