„Powrót Oli”

Tydzień przed końcem lipca siostra Justyny wraz z mężem przyjechali w odwiedziny do nas po powrocie z Anglii. Głównym celem odwiedzin było zabranie Oli do Poznania, aby córka Anity, Karolinka, nie nudziła się sama. Gdy nastał czas powrotu, ja razem z Justyną pojechaliśmy po Olę do Poznania, gdzie na dworcu czekała już na nas szwagierka. Po drodze wstąpiliśmy do większego marketu na zakupy, ale Anita nie chciała naszej pomocy w robieniu zakupów, gdyż stwierdziła, że niewiele kupuje i da radę sama. Na wejściu do domu przywitały nas dwa labradory z kielichami na szyjach, gdyż dzień lub dwa temu były na sterylizacji i kastracji. Obszczekały nas równo, ale trwało to zaledwie chwilę, bo uległy przy pierwszym pogłaskaniu i poklepaniu grzbietu - wtedy były już nasze. Chwilę odsapnęliśmy po podróży i Anita zbierała zamówienie na kawę lub herbatę. Ola z Karolinką nie piją kawy chyba, że cappuccino, ale my bezapelacyjnie wybieramy prawdziwą kawę. Gdy Justyna ustawiała na stole kubki z kawą, okazało się dlaczego Anita nie chciała nas zabrać na zakupy. Wszystko dlatego, że chciała pochwalić się Dr Gerardem! Wyłożyła na talerz Ciastka francuskie posypane sezamem i do tego Torciki zbożowe, na dodatek Dr Gerarda - takie Słodycze z rana do kawy są najlepszy wyborem. Justyna, widząc Słodycze Dr Gerarda na stole siostry, uśmiechnęła się z powodu zarażenia jej tzw. „Gerardomanią”, w każdym razie coś w tym jest! Ola z Karolinką po zasłodzeniu się poszły do basenu na ogrodzie, dopóki jeszcze miały okazję razem, bo po południu wyjeżdżaliśmy, a siostry jak to siostry - po długiej rozłące miały o czym rozmawiać i na dodatek doszło oglądanie nowego domu. Po obiedzie wypiliśmy jeszcze po jednej kawie i dokończyliśmy wcześniej wyłożone na talerz Słodycze Dr Gerarda i do samego odjazdu miło czas spędziliśmy na świeżym powietrzu w ogrodzie. Rozstanie Karolinki z Olą było trudne, ale cóż - jak mus to mus wracać do domu do króliczka.