Witam.
Kiedyś już wspominałam, że nie nadaję się na kajaki. Jednak moi znajomi znów
mnie namówili. Kupili worek słodyczy ,,Dr Gerard” czyli czekoladki oraz ciastka
francuskie posypane sezamem. I z takim bagażem wyruszyliśmy razem nad
zalew. Ludzi było mnóstwo, pomimo
wczesnej godziny. Słoneczko przygrzewało, było fajnie gdyby nie widok kajaków.
Koleżanka włożyła mi do ust ciastko ,,Dr Gerard” czyli francuskie posypane sezamem . Takim właśnie
zatkała mi usta bym nie protestowała. Ja natomiast modliłam się w duchu o
deszcz, chociaż wszyscy już mamy go dość. Znajomi powybierali kajaki i
potworzyli pary , czyli kto z kim pływa. Ja miałam płynąć z koleżanką Asia.
Wiedziałam , że przy niej nie będę mogła leniuchować, tylko wiosłować. Kapoki.
Ja nie chciałam, ale mus to mus. Było mi nie wygodnie, i rozglądałam się czy
idzie jakaś chmura. Jednak nie było jej widać. Wymyśliłam jeszcze toaletę, ale
i to nie pomogło. Musiałam się pakować do kajaka. Zadzwonił telefon do
koleżanki, i okazało się , że niestety nie może płynąć. Dzwonił mąż, że już po
nią jedzie i zabiera ją do domu. W domu czekali na nią niespodziewani,
zagraniczni goście. Domyślacie się jaka była moja radość. Do pływania nie
miałam pary, więc wróciłam do domu. Koleżanka dla gości miała jeszcze mnóstwo
słodyczy ,,Dr Gerard”, a ja od niej wyrwałam jedną paczkę ciastek francuskich
posypane sezamem i uciekłam do swojego domu. Pozdrawiam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz