Witam.
Nie ma to jak słodycze dobrej firmy, a taką firmą jest właśnie ,,Dr Gerard”.
Jak się teraz zobi ciemno i deszczowo, to ja do szafki po Draże lub Krakersy
Mix solone. I już jest kolorowo. Ostatnio zabrakło mi ciasteczek ,,Dr Gerard”,
więc postanowiłam coś sama upiec. Zajrzałam do lodówki, popatrzyłam co mam w
szafkach. Za wiele tego nie było. Płatki owsiane, masło, jajka, bakalie, kakao,
mąka, cukier. Postanowiłam to wszystko razem wymieszać, i zrobić takie małe
batoniki. Dodałam jeszcze miodu zamiast cukru. Nie dodawałam mąki. Próbowałam to
wszystko wymieszać, jakoś się dało. Potem dużą blachę wyłożyłam papierem
pergaminowym. Wyłożyłam na papier całaąmasę. Łyżką rozsmarowałam całe ciasto. A
uwierzcie mi, nie było to proste. Piekarnik rozgrzałam do temperatury 180
stopni. Pierwszy raz coś takiego robiłam, sama nie wiedziałam co z tego
wyjdzie. Zapach unosił się słodki. Po piętnastu minutach pieczenia zajrzałam,
czy wszystko idzie po mojej myśli. Było ok. Wyłączyłam piekarnik. Ciasto trzymałam
jeszcze pięć minut, i wyciągnęłam z piekarnika. Zostawiłam do ostygnięcia.
Kiedy ciasto było już zimne pokroiłam na małe batoniki. Wyszły jak sezamki.
Słodkie, bakaliowe. Zapakowałam do pudełeczka, i odstawiłam na półkę. Wieczorem
rozpuściłam czekoladę, i postawiłam na środku stołu. Zawołałam swoją rodzinkę,
i zaczęła się słodka biesiada. Zostawiłam kilka batoników dla dzieci do szkoły.
Na drugi dzień poszłam do sklepu i dokupiłam Draży oraz Krakersów Mix solonych
,,Dr Gerard”. Przydadzą się w deszczowe dni. Pozdrawiam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz