Babie lato jest wszędzie. W polu
i w lesie. Nawet w parku. Spacerujący otrzepują ją z twarzy – niewidoczną,
delikatną jak mgiełka pajęczynę. Ola beztrosko przemierza parkowe alejki już przeszło
od godziny. Pomarańczowe, jesienne słońce zwabiło ją tutaj. Raz jeszcze chce
zobaczyć tę słoneczną, wielobarwną jesień w całej okazałości. Tylko tu w parku
można poczuć tę ulotną atmosferę. Miasto, wiadomo jest przyjemne ale tu w parku
można odnaleźć tę namiastkę lasu, za którym Ola tęskni. Przynajmniej nie tęskni
za chłopakiem, bo on dotrzymuje jej kroku. Trzyma za rękę, słucha uważnie i
mówi te czułe słówka jakie tylko on potrafi powiedzieć – słowa, które sprawiają
Oli wielką radość oraz przyjemność. Nie tęskni też za siostrą, ponieważ Marta
jest na co dzień. Idzie z nią ramie w ramie dzieląc mieszkanie i to nowe,
dorosłe życie. Nie brak też Oli Dr Gerarda – tych ulubionych słodyczy słonych
przekąsek oraz ciasteczek. Gdy dziewczyna ma chęć na małe co nieco wystarczy
pójść do osiedlowego sklepu i już na wyciągnięcie ręki są dostępne krakersy MIX
solony, Pryncypałki, ciasteczka Szkolne, czy Gingerbreads – Pierniczki z
nadzieniem wieloowocowym w polewie kakaowej. Wszystko jest czego dziewczynie
potrzeba. Mama i tata są daleko ale można bez nich wytrzymać. Natomiast
tęsknotę za bezkresem przyrody można zaspokoić dłuższym spacerem po parku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz