I dalej tak –
siedzimy sobie…, gadka zażarta wręcz czasami, bo tematów po latach nie
brakowało – wręcz był ich nadmiar i same nasuwały się, jak choćby owady które
coraz bardziej dokuczały nam na tym nasłonecznionym tarasie. Jacek bez przerwy
przesuwał się do cienia, bo słońce we wrześniu jest już niżej i szybciej się
przesuwa, tym samym przesuwając cień który dawała sporych rozmiarów jarzębina. A
że nie znosił on upałów, gdyż siódme poty oblewały go zaraz, to dopóki miał
cień w swoim zasięgu, to przemieszczał się za nim. No ale pojawił się jeszcze
jeden problem – bo tematy do rozmowy były, czas też mieliśmy… Brakowało nam
cienia, oraz… zaczęło kończyć się nam to, co cementowało i wiązało nasze
spotkanie – czyli smakołyki w postaci pysznych produktów firmy Dr Gerard.
Zostało jeszcze kilka ciasteczek - krakersy MIX solone, ciastka w kształcie
zwierzęcych łapek Cookie Paws… Ale już wcale nie było takich produktów jak - ciasteczka
Szkolne, Gingerbreads - Pierniczki z nadzieniem wieloowocowym w polewie
kakaowej, ciastka Vit’AM Milk and Chocolate, bagietki Baguettes
Tomato&Olive Oil – nowość Dr Gerarda. Poszedłem do garażu, aby przynieść
parasol, który dałby trochę cienia Jackowi. Zanim jednak zszedłem, to
sprawdziłem wszelkie możliwe miejsca, gdzie mógłbym znaleźć jakieś słodycze –
jednak bez skutku…, nawet pół ciastka nie znalazłem. Jednak kiedy zajrzałem do
auta, to – ku mojemu zaskoczeniu – zauważyłem torbę z zakupami, która leżała na
tylnym siedzeniu. A w niej było wszystko to, co cementowało nasze dalsze
spotkanie z Jackiem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz