piątek, 25 października 2019

Wyjazd na grzybobranie cz 10


I tak po wyjściu z pociągu obydwoje panów oraz córka pana Witolda udali się tak dobrze znaną drogą przez kolegów, którą to pokonują prawie codziennie do pracy. Do przejścia mieli kilka ulic i pokonywali je w dość szybkim tempie chociaż, mieli w zanadrzu jeszcze trochę wolnego czasu do zbiórki. Wreszcie oczom ich ukazał się parking zakładowy, a na nim stał zaparkowany duży autobus obok to którego jak to się mówi, kręciło się parę osób. Pan Witold wraz z kolegą i córką podszedł do tej grupki osób i się przywitał z kolegami którzy to tak samo jak i on co jest nam wiadome ruszają na grzybobranie.  Jeszcze troszkę porozmawiał i udał się z córką do autobusu i wraz z nią zajął miejsce siedzące. Nie minęło kilka minut gdy autobus z grzybowiczami ruszył do lasu.  W czasie drogi Ola znowu jak na stacji kolejki SKM sięgnęła do kieszeni i wydobyła z niej ciastka Szkolne oczywiście, że od tak lubianego producenta jakim jest ich wytwórca Dr Gerard i zaczęła je chrupać z uwielbieniem. Po pewnym czasie i pan Witold także je chrupał gdyż Ola i nie omieszkała i poczęstować taty. Po przeszło półtora godzinnej jeździe dotarli na miejsce i ruszyli do lasu na zbieranie grzybów. Pan Witold oraz Ola raz po raz się schylali i nie trudno by się domyśleć, że to po te jadalne grzyby. O godzinie na jaką to umówili się po zbieraniu grzybów, które to teraz stały przy autobusie należeli do grona tych osób, które to nazbierały najwięcej tego runa leśnego.  Zadowolony z siebie tato jak i Ola uśmiechali się, że teraz to w domu pani Krystyna będzie miała pełne ręce pracy przy grzybach.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz