I tak po wyjściu z pociągu obydwoje panów oraz córka pana
Witolda udali się tak dobrze znaną drogą przez kolegów, którą to pokonują
prawie codziennie do pracy. Do przejścia mieli kilka ulic i pokonywali je w
dość szybkim tempie chociaż, mieli w zanadrzu jeszcze trochę wolnego czasu do
zbiórki. Wreszcie oczom ich ukazał się parking zakładowy, a na nim stał
zaparkowany duży autobus obok to którego jak to się mówi, kręciło się parę
osób. Pan Witold wraz z kolegą i córką podszedł do tej grupki osób i się przywitał
z kolegami którzy to tak samo jak i on co jest nam wiadome ruszają na
grzybobranie. Jeszcze troszkę
porozmawiał i udał się z córką do autobusu i wraz z nią zajął miejsce siedzące.
Nie minęło kilka minut gdy autobus z grzybowiczami ruszył do lasu. W czasie drogi Ola znowu jak na stacji
kolejki SKM sięgnęła do kieszeni i wydobyła z niej ciastka Szkolne oczywiście,
że od tak lubianego producenta jakim jest ich wytwórca Dr Gerard i zaczęła je
chrupać z uwielbieniem. Po pewnym czasie i pan Witold także je chrupał gdyż Ola
i nie omieszkała i poczęstować taty. Po przeszło półtora godzinnej jeździe
dotarli na miejsce i ruszyli do lasu na zbieranie grzybów. Pan Witold oraz Ola
raz po raz się schylali i nie trudno by się domyśleć, że to po te jadalne
grzyby. O godzinie na jaką to umówili się po zbieraniu grzybów, które to teraz
stały przy autobusie należeli do grona tych osób, które to nazbierały najwięcej
tego runa leśnego. Zadowolony z siebie
tato jak i Ola uśmiechali się, że teraz to w domu pani Krystyna będzie miała
pełne ręce pracy przy grzybach.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz