Dzień
dobry. Wczoraj przez cały dzień pomagałem Mamusi. Dzisiaj wszystko mnie boli. Mam
zakwasy, ledwo podnoszę Torcik zbożowy „dr Gerard” do ust. Zaczęło się
niewinnie, Mamusia spytała, czy bym jej nie pomógł? Nie mogłem odmówić, potem
okazało się, że zaplanowała generalny remont. Na mnie spadł obowiązek skręcenia
nowych mebli. Wiadomo, że teraz wszystko kupuje się w klepkach i trzeba samemu je
postawić na nogi. Zgodziłem się, ale miałem warunek. Muszą być słodycze do
podgryzania. Mamusia dotrzymała słowa, przygotowała wafelki Pryncypałki,
markizy i słoną przekąskę krakersy Goldfish. Tak zaopatrzony wziąłem się do
roboty. Przede mną kilka godzin wkręcania śrub, klejenia i wbijania gwoździ. Ciężko
pracując miałem okazję słyszeć rozmowy w drugim pokoju. Tam Mamusia z siostrą
dyskutowały nad ciastami i ciastkami na rocznicę ślubu. Obie mają działki i
przetwory. Kochają owoce pod każdą postacią. Skupiły się nad suszonymi owocami
do placka i ciastek. Nie mogłem się skupić nad kołeczkami i klepkami. Wsłuchiwałem
się o suszonych jabłkach, gruszkach, winogronie. Nawet, o jakim nowym sposobie
suszenia mrozem, który pozwala ususzyć chyba wszystkie owoce. Chodziło o „liofilizację”.
Mamusia jest biegła w Internecie i szybko wyszukała ofert, tak suszonych
owoców. Między innymi znalazła: truskawki, maliny, banany, jeżyny, czarną
porzeczkę, morwę, ananas, mango, śliwki, morele oraz takie, których nazwy nic
mi nie mówią. Niestety na własnej skórze a raczej palcu odczułem, że
niegrzecznie jest podsłuchiwać. Młotek zamiast w gwóźdź trafił mnie w paluszek.
Wszystko przez te ciasteczka z suszonymi owocami. Aby złagodzić ból
postanowiłem ochłodzić palec. Użyłem do tego lodów śmietankowych. W pierwszej
kolejności na palec a potem postanowiłem trochę ich zjeść.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz