Pierwszą rzeczą
która rzuciła się Marcie w oczy zaraz po wejściu do Piotrka, nie była pusta
miska w której jeszcze nie tak dawno znajdowały się, tak bardzo lubiane przez
ich obojga, smakowite produkty firmy Dr Gerard:
- ciastka Listki kruche
- Torcik zbożowy
- draże Maltikeks
- krakersy Goldfish
- wafelki Pryncypałki
Nawet sam Piotrek nie zrobił na Marcie wrażenia, pomimo
tego, że po przeczytaniu tych wszystkich informacji w sieci, oraz obejrzeniu
wielu filmików na temat panującej pandemii i epidemii, miał rzadką minę a
szczęka z wrażenia sięgała Piotrkowi do samego pępka. Upalna pogoda sprawiała
dodatkowo, że włosy długości nie większej jak 0,5 cm, wyglądały jakby Piotrek
wyszedł dopiero spod prysznica. Marta jednak nie zwracała na nic uwagi. Zaabsorbowało
ją natomiast to, dlaczego ręczny spryskiwacz którego używa między innymi do
zraszania roślin, stoi nie na swoim miejscu, tylko w pokoju na stole. Zapytała
więc Piotrka – trochę wystraszona i niepewnym głosem:
- Ty spryskujesz się
tym co jest tam w TYM spryskiwaczu?!
Piotrek spojrzał na Martę dziwnym wzrokiem, pod nosem
mruknął tylko – „mhm…” – i lekko kiwnął głową, świadomie kłamiąc. Marta już
bardziej przerażonym głosem zapytała:
- To trzeba było
zmienić tą ciecz co była tam w środku, wypłukać dobrze i nalać świeżej wody, bo
ja tam dałam odkamieniacz, aby oczyścić ten spryskiwacz w środku, bo utworzył
się tam kamień i woda źle się rozpryskiwała…
Podeszła do Piotrka, pogłaskała go po czuprynie, nachyliła
się nad jego głową i powąchała. Ze zdziwieniem rzekła:
- Nic się nie dzieje…
A Piotrek mruknął pod nosem:
- ŻARTOWAŁEM…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz