Spacerując do Morskiego Oka podziwialiśmy górskie szczyty i ładne widoki. Po drodze napotkaliśmy kamienne schodki, którymi szybciej można dość do głównego celu. Lecz ze względu na dzieci szliśmy asfaltem. W końcu doszliśmy do jeziora. Intensywna barwa jeziora przyciąga turystów. Z głębi widać pływające rybki. Usiedliśmy na trawie i zjedliśmy wszystkie kanapki oraz ciasteczka Dr. Gerarda. W schronisku było sporo ludzi i nie chcieliśmy się narażać. Wody nam nie brakowało, a to najważniejsze. Podczas spaceru w koło jeziora zrobiliśmy pamiątkowe zdjęcia. W pewnej chwili zobaczyliśmy jelenia, który nie bał się ludzi. Dzieci były szczęśliwe i chciały do niego podchodzić. Musieliśmy im długo tłumaczyć. Na szczęście zrozumiały i dały nam spokój. Odpoczywaliśmy nad jeziorem dłuższy czas. W drodze powrotnej maluchy chciały coś zjeść. Znajomy zaproponował nam dobry i niedrogi bar. Dzieci zjadły placki ziemniaczane. Dorośli kwaśnice z chlebem. Na koniec wstąpiliśmy do sklepu po zakupy. Dokupiłam moje ulubione ciastka Dr. Gerarda i inne produkty. Zmęczeni, ale szczęśliwi wróciliśmy do Bukowiny. Na pożegnanie gospodarze zrobili grilla. Siedzieliśmy na tarasie. Ładna muzyka umilała nam ostatnie chwile. Na talerzyk wyłożyłam pryncypałki Dr. Gerarda. Następnego dnia po śniadaniu pożegnaliśmy znajomych, zaprosiliśmy ich do nas i pojechaliśmy do Bukowiny na basen. Kupiliśmy bilety na trzy godziny. Wewnątrz budynku znajduje się kilka basenów. W ten sposób zakończyliśmy pobyt w górach. Prosto z kąpieliska pojechaliśmy do domu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz