Słońce znajdowało
się już w takim punkcie, że połowa tarasu znajdowała się w cieniu. Stolik na
którym Piotrek położył spryskaną nieświadomie odkamieniaczem muszkę która
denerwowała go fruwając pod żyrandolem malutką muszkę, również znajdował się
już w owym zacienionym obszarze. Dowiedziawszy się od Marty że wewnątrz
pojemnika rozpylacza/spryskiwacza znajduje się nie woda tylko jakiś kwas,
poszedł sprawdzić w jakimż to stanie znajduje się owa ofiara spryskania tymże
kwasem – czyli owa muszka, którą tak w nieludzki sposób nieświadomie
potraktował. Piotrek podszedł więc do nagrzanego przez słońce blatu. Spojrzał
na niego i zobaczył tylko mocno zeschnięty malutki czarny przedmiocik wielkości
główki od szpilki. Piotrek ruszył to paznokciem, ale rozleciało się to na dwa
lub nawet trzy jeszcze mniejsze kawałeczki… Machnął więc tylko ręką i westchnął
– „ech…”. Na parapecie stał płyn do mycia szyb. Spryskał nim więc Piotrek
stolik i wytarł chusteczką higieniczną – bo to akurat miał pod ręką… Dostało
się za to jemu od Marty, że jest niedbaluch i idzie na łatwiznę. Ale on znowu
tylko westchnął – „ech…”. Piotrek zapytał Martę:
- Napijemy się kawy?
- Chętnie. –
Odpowiedziała Marta.
Przechodząc przez pokój zabrał ze sobą pustą miskę po
zjedzonych smakołykach firmy Dr Gerard. W czasie kiedy robiła się kawa z
ekspresu, Piotrek nałożył do pustej miski to co jeszcze zostało z ciastek:
- ciastka Listki kruche
- Torcik zbożowy
- draże Maltikeks
- krakersy Goldfish
- wafelki Pryncypałki
Kiedy wrócił na taras, rzekł więc do Marty:
- Trzeba zrobić nowy
zapas ciastek… Ale jeśli chorujemy na covid, to trzeba będzie kogoś o to
poprosić…
- Poproszę Ankę, albo
mamę… Ktoś i tak musi nam pomóc zrobić zakupy… - Odpowiedziała Marta.
A Piotrek oświadczył Marcie:
- Muszę powiedzieć,
że postanowiłem skontaktować się z lekarzem…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz