Jeszcze kilka ciepłych dni, tak na pocieszenie. Zanim deszcz zmoczy, wiatr resztki lata przepędzi. Jeszcze słońce się do nas raz uśmiechnie pełnią bezchmurnego nieba. Jeszcze tylko raz babie lato osnuje mi twarz i ręce, jeszcze raz oczy zielenią nacieszę i już jestem gotowa na słotną lub złotą jesień. Cóż jesień jest piękna jak poezja. Bywa barwna, by później poszarzeć oraz pachnie dojrzałym jabłkiem. Zatrzymuje w domu, nakłania do myślenia. Najpierw niechętnie, później coraz śmielej – oswojeni jak kąpiący się ochlapani chłodną wodą – wchodzimy posłusznie w jej objęcia jakby lata nigdy nie było. Zostają tylko wspomnienia – nierealne i mgliste oraz konfitura – ta przemawia słodyczą, że lato to rzeczywistość. Przychodzą długie wieczory. Wtuleni w ciepły koc czytamy książkę, oglądamy film, rozmawiamy z przyjaciółmi pijąc gorącą herbatę, od czasu do czasu racząc się pierniczkiem Gingerbreads lub Torcikiem zbożowym – słodyczami od Dr Gerarda. Wszystko jest, jak być powinno, jest przyjemnie, bezpiecznie i cicho. Nie ma już przygód tych z wakacji, lecz nawet za nimi nie tęsknimy. Na wszystko jest czas a ten czas jesienny to pora na wyciszenie. Z dnia na dzień słońce oddala się od nas, nie zagląda już tak głęboko do naszych mieszkań. Zaledwie muśnie szybę jakby na do widzenia i zostawia nas z tym blaskiem do następnego, jeszcze krótszego spotkania.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz