Witam.
W pewien lipcowy dzień wybrałam się na wycieczkę . Zabrałam ze sobą koleżankę,
oraz słodycze firmy ,,Dr Gerard”. Ciastka kruche i krakersy Artur schowałam do
torby, i butelkę zimnej wody z cytryną. Koleżanka, jak się okazało później,
zrobiła to samo. Koleżanka w torbie miała ciastka kruche i krakersy Artur ,,Dr
Gerard”. Była uczta. Pojechałyśmy za miasto. Chciałyśmy poleżeć na takiej
prawdziwej łące. Posiedzieć, pozbierać zioła lub kwiatki. I tak też zrobiłyśmy.
Z autobusu wysiadłyśmy na jakiejś wiosce, i szukałyśmy łąki. Jednak były tylko
obsiane pola. Zjadłyśmy po ciastku kruche ,,Dr Gerard”, i szukałyśmy dalej. No
gdzieś musi być jakaś łąka. Szłyśmy polami, i w końcu natrafiłyśmy na takie miejsce.
Niestety nie byleśmy na niej same. Na łączce pasły się krowy. I trzeba było uważać
na ślady pozostawione po nich. Głośno się śmiałyśmy z naszych atrakcji. Znalazłyśmy
bezpieczne miejsce, i tam się rozgościłyśmy. Ciastka kruche i krakersy Artur ,,Dr
Gerard”, woda z cytryną i pogaduszki. Potem spacer po łączce, zbierałyśmy
rośliny, i układałyśmy w wianki. Naprawdę fajnie było tak posiedzieć. Kiedy poleżałyśmy,
pospacerowałyśmy trzeba było wracać do cywilizacji. Udałyśmy się na przystanek
autobusowy, a tam poczekałyśmy na autobus. W busie jeszcze zjadłyśmy po ciasteczku
kruchym ,,Dr Gerard”. Dotarłyśmy do miasta, poszłyśmy na zakupy, i umówiłyśmy
się na kolejną za miastową wycieczkę. Pozdrawiam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz