wtorek, 20 lipca 2021
Zamiast kozaka, jest Znajdek.
Była sobota ok. 7.00, kiedy zapukałem do Bartka, by go obudzić.
Wstawaj, przecież idziemy na grzyby. Jeśli chcesz znaleźć dużo grzybów to trzeba rano się wybrać. -Powieszałem.
Na szczęście Bartek szybko się pozbierała.
śniadanie już mieliśmy przygotowane, płatki śniadaniowe i po paczce ciasteczek witAM -Dr Gerarda do porannej kawy, które szybko też zjedliśmy i już o godz. 8,00 mogliśmy wyruszyć.
Dzień wcześniej padał deszcz, więc grzybobranie powinno się udać.
Po dojechaniu na miejsce, na leśnym parkingu zostawiliśmy samochód i udaliśmy się do lasu.
Wędrowaliśmy tak przez dobre pół godziny i nikt nic nie znalazł.
Aż wreszcie Bartek krzycy: O mam,. Zobacz jaki piękny okaz.
Bartek w ręku miał okazałego kozaka.
No to super, rzekłem. -Szukaj w pobliżu, może są tam następne kozaki.
Tylko nie krzycz tak głośno, bo w lesie trzeba zachować ciszę.
Za chwilę znów Bartek woła:
Mam, ale tym razem to mały piesek.
Jaki piesek, miałeś szukać grzybów, a nie pieska.
- No tak, ale to mały piesek. -mówi Bartek.
W tej samej chwili, ja też usłyszałem skowyt pieska. To dopiero heca, pomyślałem.
Dam mu moją kanapkę, bo pewnie jest glodny. Powiedział Bartek sięgając kanapkę z plecaka.
Usiedliśmy na pniaku i też sięgnąłem po zapas słodyczy Dr Gerarda - wafelki Pryncypałki i ciastka kruche, by też się posilić.
No to zabieramy go ze sobą. Co ty na to?
- spytał Bartek.
Tak. Przecież nie możemy go tu zostawić. -odpowiedziałem.
Tak to zamiast wrócić do domu z grzybami, to wróciliśmy z pieskiem.
Teraz wszyscy go bardzo lubią. Znajdek, który tak się właśnie wabi, jest maskotką w naszym domu.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz