W „tłusty czwartek” ludziska oszaleli – jak
zwykle. Kogo bym nie spotkał, to wszyscy tylko o pączkach, oponkach i faworkach
gadali. A to ten zjadł 8, to ktoś inny jeszcze więcej – młodziutka szczuplutka
panienka tylko jednego, bo dba o linię. A skusiła się, jedynie dla tradycji.
Przyznać muszę, że osobiście, to nienawidzę ani pączków, ani faworków, ani
żadnych tym produktom podobnych specyfików! Przyznam się – bez bicia – że nie
zjadłem w tym roku ani jednego pączka, ani faworka! Tradycje – i owszem –
szanuję, ale na inne sposoby, przy różnych okazjach! Tak naprawdę, to od kiedy
rzuciłem palenie – a było to naprawdę dość dawno – początkowo ograniczałem
słodycze, lecz później to nawet nie musiałem ich ograniczać. Po prostu –
przestały mi smakować! Wyjątkiem są ciastka firmy D. Gerard! Od kiedy są na
naszym rynku, to jedynie one mi smakują, kupuję je i nie odmawiam, kiedy ktoś
mnie nimi częstuje. W „tłusty czwartek zjadłem tych ciastek nawet dość sporo!
Przeliczając na sztuki, to jakichś byle jakich pączków – czy innych „oponek”
lub faworków, nigdy nie zjadłbym tyle, co tych wspaniałych przeróżnych
ciasteczek! A było ich sporo…Mafijne Choco, zwierzaki maślane, zwierzaki
wielozbożowe – oraz jeszcze trochę innych. Częstowałem nimi też znajomych – a
także inne przypadkowo napotkane osoby. Wszystkim – bez wyjątku – również
bardzo smakowały! A na pytanie: „jaka to okazja?” Odpowiadałem że: „ciastkowy
czwartek!”
Ludzie uśmiechali
się z mojej odpowiedzi – a ja cieszyłem się razem z nimi!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz