czwartek, 31 sierpnia 2017

Udane imieniny


Udane imieniny

 

Taką imprezę imieninową, Kasia robi w lipcu, kiedy przypadają imieniny, Ani. Wiadomo, kiedy chodziła do przeczkola wyglądało to inaczej, teraz, Ania chodzi do liceum to jest nieomal dorosła osoba. Korzystając z ładnej pogody, wszystko odbyło się na działce, koleżanki, Ani przybyły, każda ze swoim chłopakiem, przyniesione kwiaty pięknie wyglądały w dużym wazonie, stuł zastawiony był słodkościami z firmy Dr Gerard. Krakersy classic, biszkopty z galaretką, wafelki pryncypałki, na dużej paterze kusiły swoim wyglądem. Obsługa grilla przypadła do mojej osoby, starałem się, aby pieczone kiełbaski, karkuweczka            smakowały wszystkim, po godzinnym odprężeniu, kiedy przerwę tą wypełniała muzyka, porywająca większość gości do tańca, szał ten rozkręcił się na całego. Kiedy już nieco ostygły ich temperamenty? Pojawiła się nowa zastawa na imprezowym stole” tort czekoladowy z amarettoz ciasteczkiem wiśniowym, oraz placek budyniowy na markizach mafijnych te łakocie z deseroteki Dr Gerarda, wyglądały bardzo kusząco a jeszcze bardziej łaskotały nasze podniebienia. Po podaniu tych wybornych ciast, gromkie brawa posypały się dla naszej gospodyni tej wspaniałej imprezy, trzeba przyznać, że widać było, że wszyscy goście się wspaniale bawią. Wieczór zbliżał się coraz bardziej, komary zaczęły kąsać nasze rozgrzane ciało, niektórzy z gości zaczęli zbierać się do domu, dziękując za udaną imprezę, Ania z Waldkiem zabrali swój piękny bukiet kwiatów i pobiegli do domu

Tak zaczął się nasz urlop




   Powoli, powoli ale dojechaliśmy do cioci. Zeszło nam to dużo dłużej niż zwykle, ale przecież lepiej długo, niż wcale… Mieliśmy po drodze niezwykłe przygody. Począwszy od „stłuczki” na pierwszym skrzyżowaniu, awarię prądu w sklepie podczas zakupu ciastek Dr Gerard, zmianę planu – czyli dodatkowo „imieniny cioci”, powrót w sprawie dokonania zakupu prezentu, przetrwanie nawałnicy, przebycie arcytrudnej drogi po anomaliach, w końcu dotarcie do celu! Zmęczeni, brudni, przepoceni, spragnieni domowego spokoju. I dobrej kawy – bo ciastka mamy! Ciocia jak nas zobaczyła, to nie wierzyła własnym oczom. W pierwszej chwili pomyślała, że jesteśmy jakimiś kosmitami zza światów! Ale jak już ujrzała kwiaty, flakon i słodycze, to wiedziała już w czym rzecz. Ucieszyła się tak mocno, że aż popłakała się ze szczęścia! Złożyliśmy cioci życzenia i wyściskaliśmy się chyba za wszystkie czasy! Powiedziałem że zanim dojechaliśmy, to przeżyliśmy tyle, że wystarczyłoby przypadków na kilka wyjazdów. W dwóch zdaniach wyjaśniliśmy wszystko cioci i poszliśmy wziąć prysznic. Kiedy wszedłem do pokoju, to już roznosił się aromat świeżo zaparzonej kawy. Po kilku łykach mocnego naparu poczułem się znacznie lepiej. Goście mają przyjść na niedzielny obiad, dlatego ciocia raczej nie spodziewała się w tym dniu raczej nikogo. A jak już nadeszła taka nawałnica z anomaliami, to nie przypuszczała, że nawet pies z kulawą nogą do niej zaglądnie! W zanadrzu miała w barku i lodówce coś na „czarną godzinę”, ale tak standardowo. Do kawy zjedliśmy deser lodowy z owocami i ciastka Dr Gerard. Ciastek było sporo:
- Mafijne Choco
- biszkopty z galaretką
- Maltikeks
- zwierzaki maślane
- czekoladki Pasja
- wafelki Pryncypałki
Ciocia zaproponowała po kieliszku czegoś wyjątkowego… Odmówiłem, bo mieliśmy zaraz jechać dalej. Zaskoczona ciocia Halinka zrobiła groźną minę – i nie było mowy o dalszej jeździe! W taki sposób rozpoczął się nasz tegoroczny urlop…

„Dlaczego nie doceniamy wartości zdrowotnych mąki z pełnego przemiału?”


Otóż odkąd człowiek zrobił postęp w procesie przemiału mąk, poszedł po najmniejszej linii oporu wybierając jak najczystszy i najbielszy produkt, nie zastanawiając się nad pozytywnym i zbawiennym wpływem produktów z mąki z pełnego przemiału na układ trawienny i nie tylko.

Od kilku lat propagowanie, reklamowanie produktów zrobionych z mąki pełnoziarnistej zatacza coraz szersze kręgi przemysłu gastronomicznego i spożywczego, a nawet cukierniczego, jak choćby Dr Gerard, który posiada w swojej ofercie produkty z mąki pełnoziarnistej.

Weźmy na przykład Torcik Zbożowy, po drugie Ciastka wit’AM w trzech wariantach smakowych takich jak: wit’AM MLEKO CZEKOLADA, wit’AM ŚLIWKA CZEKOLADA, wit’AM JABŁKO RODZYNKI. Jest to „Porcja słodkiej przyjemności dla amatorów aktywnego, zdrowego trybu życia. Chrupkie ciasteczka stworzone z mąki pełnoziarnistej, bogatej w składniki odżywcze, oraz cennych dla zdrowia suszonych owoców. Dodają energii, wspomagają trawienie i smakują doskonale!”

Powyższe produkty Dr Gerarda, jak również wiele innych równie pysznych i smacznych, znajdziecie na stronie: https://drgerard.eu/produkty/witam.

A wracając do mąki pełnoziarnistej - czy ktokolwiek z Was zastanawiał się nad produktem spożywanym każdego dnia np.: makaron, pieczywo? Z jakiej mąki zrobiono, czy jest zdrowa i odpowiednia dla właściwego funkcjonowania układu trawiennego jak i całego organizmu?

Nie jest to bez znaczenia jakiej mąki używamy na co dzień, dlatego warto zasięgnąć na ten temat wiedzy, a oczywiście najszybszym i największym dostawcą informacji jest Internet, choćby poniższa stronka: http://bonavita.pl/dlaczego-zwykla-make-warto-zastapic-zdrowa-maka-pelnoziarnista.

Życzę dużo wiedzy, a co za tym idzie dużo zdrowia!

Rodzinna uroczystość

Wczoraj mieliśmy trochę gości. Moja żona obchodziła swoje urodziny. Postanowiłem z córką upiec z tej okazji tort czekoladowy z amaretto z ciasteczkiem wiśniowym z strony Doktor Gerard. Dokupiliśmy do tego słodycze również od Doktor Gerard. Dzieciakom prócz tortu najlepiej smakowały wafelki pryncypałki i czekoladki pasja. Bawiliśmy się do samego wieczora. Składniki Biszkopt: • 7 jajek • 1 czubata szklanka mąki • 1 szklanki cukru • 1 płaska łyżeczka proszku do pieczenia • cukier waniliowy Krem: • 250 g serka Mascarpone • 300 ml śmietanki kremówki • sok z połowy cytryny • 3-4 łyżki cukru pudru Poncz: • 1 szklanka wody • 1 kieliszek amaretto (można więcej) • 5 łyżeczek cukru pudru • sok z całej cytryny Dodatkowo: • Ciasteczka wiśniowe dr Gerard • truskawki • wiórki kokosowe Sposób przygotowania Biszkopt: Oddzielić żółtka od białek, białka ubić na sztywną pianę i dodawać kolejno: cukier, mąkę i żółtka, cały czas mieszając na małych obrotach miksera. Pod koniec dodać cukier waniliowy. Biszkopt przełożyć do okrągłej formy wysmarowanej masłem i posypanej bułką tartą, piec w 180 stopniach 40-50 minut. Krem: Schłodzoną śmietankę ubić na sztywno, serek Mascarpone lekko ubić na „puch”. Do serka dodawać porcjami śmietankę i ciągle ubijać na małych obrotach. Na koniec dodać sok z cytryny i cukier puder, delikatnie wymieszać. Poncz: Wszystkie składniki połączyć. Dodatkowo: Wystygnięty biszkopt przekroić na 3 równe spody, każdy kolejno nasączyć ponczem, przekładać kremem, truskawkami oraz ciastkami wiśniowymi. Całość obłożyć kremem, ozdobić wiórkami kokosowymi i ciasteczkami. Smacznego. Polecam tort i wszelkie słodycze od firmy Doktor Gerard.

środa, 30 sierpnia 2017

Odwiedziny u Babci


Odwiedziny u Babci

 

Tak się postarali, aby tą kochaną babcię jeszcze podczas wakacji odwiedzić. Wojtuś z Bartkiem są to wnukowie naszej babci i lubią ją odwiedzać. Babcia zawsze jest zaopatrzona w słodycze Dr Gerarda, takie jak” biszkopty z galaretką, krakersy classic wafelki pryncypałki, a nasi chłopcy bardzo to uwielbiają. Harmonia z babcią jest wspaniała, tym razem wybrali się rowerami, jest to niedługi odcinek drogi, i w miarę bezpieczny. Mama nasza mieszka poza miastem w małym przytulnym domku, po śmierci mojego taty, wiele rzeczy związanych z obejściem domu, z centralnym ogrzewaniem należało do moich obowiązków. Teraz, kiedy chłopcy nieomal są dorośli, to oni wykonują tą pracę, a babcia się cieszy, jakich ma dużych wnuków. Wybraliśmy się w odwiedziny z żoną nic nie mówiąc, tak bez zapowiedzi, Kasia na tą okoliczność zrobiła pyszne ciasto, było to” przekładaniec z kremem z masła orzechowego, jak później przyznała się babci, że jest to przepis ze strony internetowej deseroteka Dr Gerarda. Kiedy zajechaliśmy to cała trójka gościła na podwórku, trawnik pięknie wykoszony, babcia roześmiana, kołysząc się na bujaczce, przywitaliśmy się serdecznie jak to babcia ma w zwyczaju? Kasia zrobiła kawę do pysznego ciasta, a że pogoda była wspaniała to cała biesiada odbyła się na podwórku

„Urodziny u Justyny”


Poniedziałek od rana okazał się szalonym dniem. Justyna od rana w pracy, ja od ósmej u stomatologa z bolącym zębem, zaś Ola na warsztatach. Oczekiwanie na wizytę w gabinecie stomatologicznym wydłużało się z godziny na godzinę. Niestety – „wolna amerykanka”, jak w całej Polsce, jeśli chodzi o wizytę na kasę chorych.

Czas nieubłagalnie upływał, a ja cierpiałem. W dodatku na godzinę 14:30 brat zapowiedział się z tortem urodzinowym dla Justyny. Całe szczęście do domu wróciłem przed gośćmi zdążyłem ogarnąć się po usunięciu zęba. Najbardziej to żal mi było tego tortu i Deseru ze stronki Dr Gerarda, który Justyna zrobiła dzień wcześniej dla gości.

Brat stawił się tak, jak zapowiadał, tyle, że z żoną. Przez około dwadzieścia minut, w oczekiwaniu na jubilatkę, prowadziliśmy luźną rozmowę.

Po wejściu do domu najpierw oczywiście życzenia, skromne prezenty, a następnie tort. Justyna nie kryła zaskoczenia rozmiarem tortu, skomentowała go głośnym okrzykiem „WOW”, ponieważ średnica tortu była jak w średniej pizzy.

Zanim zabrała się za krojenie, postawiła na stole własnoręcznie robiony Deser, czyli „Placek budyniowy na Markizach Mafijnych z musem jabłkowym”. Polecam do zobaczenia na stronce: https://drgerard.eu/przepisy

Bratu, bratowej i sobie ukroiła po kawałku, a ja przez wzgląd na dziurę po wyrwanym zębie mogłem obejść się jedynie smakiem i zapachem unoszącym się po pokoju.

Za niedługi czas przyszła Ola z warsztatów, oczywiście z prezentem zrobionym własnoręcznie na warsztatach, po wręczeniu i złożeniu życzeń również wyraziła chęć udziału w dzieleniu tortem.

Minęło pół godziny i zjawił się kolejny gość, którym była kolejna bratowa, i tym razem odbył się kolejny podział tortu dla bratowej. Dla nas zaś Justyna dzieliła Deser, który zrobiła własnoręcznie i tak zamiast obiadu tradycyjnego mieliśmy Słodki obiad, lecz ja niestety musiałem zadowolić się jogurtem naturalnym i tyle z urodzin miałem.

Ciastka mamy - to przetrwamy




   Wozy strażackie, policyjne i karetki jeździły po ulicach, jazgocząc głośno swoimi dźwiękami i drażniąc bębenki w uszach. Przemierzając miasto w kierunku południowym, co chwilę mijaliśmy jakiś tego typu pojazd. Południową stroną miasta przeszła chyba jakaś większa wichura, bo widoczne były powalone drzewa i pozrywane konary. Strażacy będą mieli pełne ręce roboty! Kolega  Robert chyba nie będzie na razie mówił, że „nie ma to jak w straży…”! W tym rejonie – od strony południowej – nie widać było aby przeszła tędy jakaś ulewa. Ale już kilka kilometrów za miastem, strumienie wody przecinały w poprzek nawierzchnie jezdni. I chociaż na niebie, po burzy nie było już prawie śladu – tylko na krańcu północno wschodnim widniały znikające czarne chmury, to optycznie, wszędzie gdzie spojrzał, tam widoczne były skutki niedawnej nawałnicy. Jechaliśmy powoli i ostrożnie, gdyż warunki drogowe miejscami były naprawdę trudne. 1)Śliska nawierzchnia, na wskutek zalegającej wody, piachu, ziemi, trawy i kamieni które naniosła woda, dawały znać aby przemieszczać się uważnie i nadzwyczaj spokojnie. Przez radio informowano co chwilę o zablokowanych drogach w regionie – zwłaszcza na północy województwa, ale i gdzie niegdzie w południowej jego części również. Podobno nadciągają dalsze burze. Już rzekomo nie mają być tak niebezpieczne, ale przecież z anomaliami to nigdy nie wiadomo jakie będą. Dobrze że mamy ciastka Dr Gerarda, to jeśli sytuacja zmusi nas do koczowania, to jakoś przetrwamy! W prawdzie Gabrysia trochę podjadła – ja z resztą też… Ale mamy jeszcze w bagażniku w torbie – no i te dla cioci. Wszystkich będzie kilkanaście paczek.
- Mafijne Choco
- biszkopty z galaretką
- Maltikeks
- zwierzaki maślane
- czekoladki Pasja
- wafelki Pryncypałki
Każdych po kilka opakowań – wystarczy! Jeszcze w potrzebie będzie można kogoś wspomóc. Jak na razie, to jedziemy dalej… Powoli – do celu!

Uspokajające ciastka




   Zrobiło się bardzo ciemno. Sprawdziłem czas – minęło kwadrans po piętnastej. Jednak chmury nadciągnęły tak gęste, że zakrywając całe niebo, stworzyły wrażenie takie, jakby zapadał zmrok. Niczym w grudniu po południu! A to przecież lipiec dopiero dziś się rozpoczął… Pochłodniało jednak dość mocno, zerwał się mocny wiatr. Jasne smugi falowały na tle granatowej kurtyny, co oznaczało że w niedalekiej odległości, w kierunku północno zachodnim, deszcz obfitymi strumieniami spłukuje wszystko co jest w jego zasięgu. Przez ułamek sekundy zrobiło się bardzo jasno. Jakby flesz lampy błyskowej aparatu fotograficznego. A co tam aparatu… Kilkuset aparatów! Za chwilę sytuacja się powtórzyła. Później jeszcze raz. I jeszcze raz. „Kotły” przy tym bębniły, sto razy mocniej jak w Symfonicznej Orkiestrze Bostońskiej! Siedzieliśmy z Gabrysią w samochodzie na parkingu przed sklepem. Olbrzymie krople deszczu zaczęły stukać o dach i szyby pojazdów. Popadało jeszcze chwilę, ale nie mocno. Burza szalała na północ od nas, natomiast w samym centrum – gdzie akurat znajdowaliśmy się – rzec można że jedynie postraszyło. Dość zdrowo postraszyło moją Gabrysię, która bardzo boi się burzy – a ściślej mówiąc – błysków oraz grzmotów. W strachu zawsze towarzyszy jej „wilczy apetyt”, to też i tym razem, jak tylko pojawił się pierwszy błysk, to zaczęła jeść to co ma pod ręką. A ponieważ akurat obok w schowku miała jeszcze wafelki Pryncypałki – z Dr Gerarda, to w błyskawicznym czasie je zjadła. Chyba te ciastka podziałały na nią wyjątkowo pozytywnie, bo za chwilę jakby się uspokoiła. A tymczasem przestało padać. Sprawdziliśmy czy mamy wszystko na prezent dla cioci – zwłaszcza ciastka firmy Dr Gerard. Mafijne Choco, biszkopty z galaretką, Maltikeks, zwierzaki maślane, czekoladki Pasja i wafelki Pryncypałki. Wszystko jest – możemy ruszać!

wtorek, 29 sierpnia 2017

Wiosenny spacer.

Pewnego wiosennego ranka postanowiłem wybrać się na spacer po za miasto. Słońce od rana pięknie świeciło i żal w taki dzień byłoby siedzieć w domu. Bez względu w którym kier4unku wyruszyłbym to dotrę do lasku, tak jest nasze miasto położone wśród lasów.  Po porannej toalecie  zjadłem śniadanie, na które przygotowałem sobie kubek kakao i paczkę ciastek Dr Gerarda  -wit'AM ŚLIWKA CZEKOLADA. Ciastka te dają mi sporą porcję energii, wspomagają trawienie, a smakują doskonale. Dla  mnie są niezastąpionym składnikiem porannego śniadania. 
Pogoda zapowiadała się piękna, więc szybko wyruszyłem za miasto.  Kiedy już dotarłem do lasu, zobaczyłem ślady na ziemi, które prowadziły do pewnego drzewa. Podeszłem bliżej i zobaczyłem śliczną, malutką wiewióreczkę. Poobserwowałem chwilę jej spacery i susy wśród gałęzi, a następnie ruszyłem w dalszą drogę. Po drodze mijałem wiele fantastycznych widoków. Dotarłem w pewnym momencie  do  niewielkiego strumyczka, który powstał tamtejszej nocy podczas deszczu.  Na drzewach zaczynały odrastać jasno-zielone  liście. Ten widok był niesamowity.
 Kiedy tak szedłem przez ten las, nawet zapomniałem skontrolować czas, jak długo już spaceruję po lesie.
Gdy sprawdziłem, to była już czternasta, więc pora by wracać do domu na obiad. 
 Pośpiesznie wróciłem do domu. Gdy podczas obiadu opowiedziałem wszystko, co obserwowałem na spacerze po lesie, to pozostali członkowie rodziny wyrazili chęć by na następny dzień razem wybrać do lasu. 

Dobry upominek - dobre ciastka


   Ciocia Halinka zawsze cieszy się jak przyjeżdżamy do niej. Autentyczna radość na jej twarzy zawsze wprowadza nas wszystkich w wyjątkowo dobry nastrój. Jest ona „duszą towarzystwa” i wszędzie gdzie jest ciocia Halinka, tam zawsze jest wspaniała atmosfera. Jest lubiana i szanowana przez każdego. Dobrze że przypomniało mi się o imieninach cioci. Gabrysia wyglądała jednak na niezachwyconą tym, że przyszedł mi do głowy pomysł o odwiedzinach cioci. Zagadnąłem ją o to – czy źle się czuje, czy jest zmęczona – bo sprawia wrażenie, jakby miała kaca giganta… Odpowiedziała mi, że nurtuje ją myśl o tym, co cioci kupimy jako prezent imieninowy… Co – to jeszcze pół biedy – ale gdzie! Jest przecież sobotnie popołudnie… A przed chwilą wyjechaliśmy z miasta. Po drodze, raczej już nie będzie możliwości, aby kupić gdzieś jakiś prezent. Dobrze że byliśmy niedaleko za miastem, to zawróciliśmy i zaczęliśmy zmierzać do jakiegoś sklepu, gdzie można byłoby wybrać coś ciekawego na upominek. Jest zaraz przy wjeździe sklep, ale w nim chyba nie byłoby nic odpowiedniego… Trzeba będzie chyba dotrzeć do centrum… Trochę się wkurzyłem sam na siebie! Sięgnąłem po Maltikeks – z firmy Dr Gerard. Gabrysia również się skusiła. Przypomniałem sobie, że ciocia lubi jak dostaje flakony, wazony, patery… Gabrysia powiedziała, że widziała ładny flakon. Prezentowałby się dobrze u cioci w kolekcji. A do niego kwiaty i zestaw ciastek Dr Gerard – Maltikeks, wafelki Pryncypałki, czekoladki Pasja, Mafijne Choco… I tak zrobiliśmy. Zakupy załatwiliśmy w pięć minut. A teraz – do samochodu i w drogę!

zamiast wyjazdu nad jezioro

Już niedługo koniec dłuższych wakacji.Ostatnio z dziećmi i ze słodyczami firmy Dr. Gerard,miałem wyjechać nad jezioro,ale była brzydka pogoda dlatego zostaliśmy w domu.Żeby nie było smutno postanowiliśmy razem zrobić MUFFINY Z MALTIKEKS,a przepis znalazłem na stronie firmy Dr. Gerard.Składniki 1 opakowanie maltikeks dr Gerard mleczne,2 szklanki mąki,1 szklanka mleka,3/4 szklanki cukru,1/2 szklanki oleju,2 jajka,1 czubata łyżeczka proszku do pieczenia,sok z połowy cytryny,skórka starta z cytryny.Sposób przygotowania.Białka oddzielić od żółtek i ubić na sztywną pianę.Wszystkie suche składniki połączyć w jednym naczyniu,w drugim wszystkie mokre.Ostrożnie wsypywać suche składniki do mokrych,cały czas mieszając,Na koniec dodać ubite białka.Piec przez 20 minut w temperaturze 200 stopni.Podczas jedzenia wspólnie zrobionego ciasta,czytałem dzieciom Dlaczego w tym roku mają dłuższe wakacje."To dobra wiadomość dla uczniów! Jak się okazuje - tegoroczny rok szkolny 2017/2018 rozpocznie się później o kilka dni.Prawdziwa nauka zacznie się dopiero od 5 września. Wyjątkowo uczniowie nie pójdą do szkoły 1 września. Dłuższe wakacje zawdzięczają specyficznemu ułożeniu kalendarza. 1 września wypada bowiem w piątek. A to, zgodnie z wytycznymi ministerstwa, oznacza, że rozpoczęcie roku szkolnego trzeba przesunąć. Zgodnie z rozporządzeniem Ministerstwa Edukacji Narodowej, jeśli 1 września wpada w piątek lub dzień wolny od pracy, to rozpoczęcie roku szkolnego musi odbyć się w pierwszy poniedziałek po 1 września.Taką sytuację mamy w tym roku. 1 września 2017 wypada bowiem w piątek, a to znaczy, że uczniowie do szkoły pójdą dopiero w poniedziałek 4 września".

Moje ukochane.....

Moje ukochane…….


Moje ukochane góry. Tak tam uwielbiam spędzać każdy wolny czas każdy urlop. Tym razem nie były to Karkonosze ani Zakopane ale Bieszczady. Tyle się nasłuchałam od wszystkich znajomych jak to oni są zachwyceni tymi górami więc trzeba je zobaczyć. Jedziemy w Bieszczady. Plecaki gotowe, prowianty przygotowany słodycze ulubione ciastka dr Gerarda zwierzaki maślane, Maltikeks bo długa droga nas czeka ale damy radę. Wcześniej opracowałam trasy wejścia na szczyty i to co warto zobaczyć. Pierwszy dzień zaczynamy zdobywać połoniny. Czerwonym szlakiem z Ustrzyk Górnych wchodzimy na Połoninę Caryńska. Droga bardzo ślizga, mokra na szlaku błoto bo dzień wcześniej padał deszcz. Wysokość 1297n.p.m. Mimo trudu możemy podziwiać piękne widoki po drodze mamy piękną słoneczną pogodę. Widzimy wielką i małą Rawkę oraz najwyższy szczyt Tarnicę. Na drugi dzień idziemy na Połoninę Wetlińską. Szlakiem czerwonym tym razem od Brzegów Górnych. Na szczycie znajduje się schronisko Chatka Puchatka. Mnóstwo osób odpoczywających i podziwiających widoki. My również mamy przerwę na małą przekąskę oraz schowane w moim plecaku ciastka dr Gerarda MAFIJNE CHOCO zniknęły w jedną chwilę po takim wysiłku. Dzieciaki porozkładały się na trawie i podziwiały góry. Przepięknie. Po drodze do parkingu mogliśmy zobaczyć pasące się na pastwiska owoce. Trzeba to zobaczyć. Kolejne dni spędziliśmy nad wodą bo upał nie pozwalał iść w góry. Pojechaliśmy nad Solinę dech zapiera widok z zapory jeziora cudne. Chłopaki przez cały dzień siedzieli w wodzie. Coś fantastycznego. Polecam wszystkim pojechać w Bieszczady i napawać się tymi widokami i niesamowitym powietrzem.  

poniedziałek, 28 sierpnia 2017

W Pieckach nad jeziorem

W sobotę była ładna pogoda więc z rana pojechaliśmy do Piecek nad jezioro. Okazało się że po południu trzeba było wracać gdyż zaczął padać deszcz i grzmieć. Cóż trzeba było wróciliśmy do domu. Upiekliśmy sernik ze strony firmy Doktor Gerard przy kawie siedzieliśmy w domu. Do tego sernika mieliśmy jeszcze inne słodycze od Doktor Gerard. Fakt przyszli znajomi ale to nie to jak wypoczynek na świeżym powietrzu. Przepis na sernik po niżej. Składniki Sernik: • Ciasteczka Maślane Listki dr Gerard • 1 kg sera twarogowego tłustego, trzykrotnie mielonego • 1 szklanka cukru • cukier waniliowy • 2 opakowania budyniu waniliowego bez cukru • 1 szklanka mleka • 4 jajka • 100 g masła Pianka: • 1 opakowanie galaretki truskawkowej lub pomarańczowej • 2 łyżeczki żelatyny • 1/2 kg truskawek zblendowanych • 300 g jogurtu greckiego Sposób przygotowania Sernik: W garnku rozpuścić masło, następnie dodać cukier, cukier waniliowy, twaróg i jajka – PRZEZ CAŁY CZAS ENERGICZNIE MIESZAĆ! (można użyć miksera w razie powstania grudek). Na koniec, do gotującej się masy, dodać budyń rozpuszczony w mleku, ciągle mieszając. Gdy masa ponownie się zagotuje i zacznie gęstnieć, ściągnąć ją z ognia (masa zgęstnieje, gdy ostygnie i postoi w lodówce!). Blachę wyłożyć papierem do pieczenia, następnie wyłożyć pokruszonymi ciasteczkami. Lekko przestygniętą masę przelać do formy, na wierzchu posypać pokruszonymi ciasteczkami i lekko obciążyć. Zostawić do ostygnięcia. Pianka: Galaretki i 2 łyżeczki żelatyny rozpuścić wg przepisu, ale zmniejszyć ilość wody o połowę, następnie poczekać aż ostygnie. Zblendowane truskawki połączyć z jogurtem i dodać do tego zupełnie wystygniętą, ale jeszcze płynną galaretkę, wszystko dobrze wymieszać, wylać na ostygnięty sernik i wstawić na noc do lodówki. Smacznego.